Michał Piróg odgryzł się Kubie Wojewódzkiemu
Michał Piróg w zawoalowany sposób odniósł się do postu Kuby Wojewódzkiego, w którym został napiętnowany jako hejter i hipokryta. Showmana porównał do cynicznej i perfidnej arystokratki z filmu Stephena Frearsa "Niebezpieczne związki"
Dwóch celebrytów starło się w kolejnym pojedynku na słowa. Kolejnym, bo docinają sobie ostro od czasu, gdy w 2014 roku Piróg w rozmowie z tygodnikiem "Wprost" zasugerował, że Wojewódzki ukrywa fakt, że jest homoseksualistą. W odpowiedzi ten drugi, na łamach innej gazety, odparował Pirogowi, że jest "cudownym snem prawicy". "Zadeklarowany tancerz, pół-Żyd i cały gej, postanowił coś, czego nie chcieli postanowić inni (...) Damięcki, Rozmus, Ibisz, Kammel i Wojewódzki. Gej homofob ścigający innych gejów" - napisał wtedy dziennikarz i showman.
Później przenieśli swoje spory do sieci. Przerzucali się epitetami typu klaun i przebieraniec. Piróg konsekwentnie wytykał Wojewódzkiemu narcyzm i samolubstwo, a Wojewódzki zarzucał Pirogowi fałsz. W ubiegłym roku to Wojewódzki zaczepił Piróga, radząc początkującym influencerom, w jak sposób mogą zarabiać na postach tyle, co on, czyli równowartość 10. średnich krajowych. Jedna z tych rad brzmiała: "Przejrzyj sobie konta np. Michała Piróga, Tomasza Kammela czy Filipa Chajzera. I pod żadnym pozorem nie rób tego, co oni".
Tancerz i choreograf odpowiedział na swoim profilu instagramowym: "Ptaszyny donoszą, że stare ratlerki dalej szczekają... cisza nad grobem umarłej, minionej świetności". Niby nie wprost... ale jego followersi od razu zrozumieli, że kpina wymierzona jest w Wojewódzkiego (przyłączyła się wtedy Karolina Korwin Piotrowska, która skomentowała post Piróga: Oj tam, oj tam, ratlerki szczekają, ale za to mają śliczne, białe i nowe sztuczne szczęki").
Tym razem pamiętliwy dziennikarz i showman, znów zaatakował pierwszy. 9 kwietnia napisał na swoim profilu instagramowym post, w którym uderzył w Michała Piróga. Już nie kpił ani nie dowcipkował, tylko wprost zarzucił mu hipokryzję. A przyczynkiem było to, że Piróg niedawno oburzył się na sędzinę TK Krystynę Pawłowicz za hejt skierowany w osoby transpłciowe i osoby respektujące ich prawa (w tym przypadku na transpłciowe dziecko, jego rodzinę i pracowników szkoły), a sam przedstawił się jako przeciwnik hejtu. Wojewódzki wypomniał mu zatem tamten wywiad z 2014 roku, po którym on stał się ofiarą hejtu i zaapelował, by "brat tancerz" uderzył się teraz w pierś, a nie stroił w piórka romantycznej i humanistycznej troski o bliźnich.
Zgodnie z przewidywaniami internautów Piróg nie pozostawił tego bez odpowiedzi. Po kilku godzinach opublikował post, w którym nie wspomniał wprost o Wojewódzkim, ale jego followersi nie mieli wątpliwości, że właśnie w niego uderza. "'Niebezpieczne związki' - mój ukochany film. Towarzyszy mi od wczesnej młodości. Intryga, duma, pycha i urażona ambicja. Daleko mi do Madame de Tourvel, bliżej do Valmonta. Film podobnie jak książka nauczyły mnie jednego: wystrzegaj się osób typu Markizy de Merteuil... Jedną, podobną w swoim życiu poznałem. Rana ślimaczy się do dzisiaj..." - napisał Piróg. I dodał hasztag "nielubienarcyzow".
Wspomniana markiza Isabelle de Merteuil (w tej roli w filmie Stephena Frearsa wystąpiła Glenn Close) udaje przed ludźmi dobrotliwą, cnotliwą i pobożną damę, a w rzeczywistości czerpie satysfakcję z kreowania intryg - manipulowania kobietami i mężczyznami we własnym otoczeniu. Głównie dla zabawy, ale też po to, by np. dokonać zemsty. Jej partnerem w zabawach cudzym kosztem jest były kochanek, wicehrabia Sébastien de Valmont (John Malkovich) - czarujący, a przy tym cyniczny i zapatrzony w siebie utracjusz. Madame Marie de Tourvel (Michelle Pfeiffer) to ofiara intryg markizy de Merteuil i wicehrabiego de Valmont.
Pod postem Michała Piróga można znaleźć zarówno komentarze na temat wyższości książki nad filmem, na motywach której powstał (i odwrotnie), jak również takie w stylu: "Nie lepiej jak to faceci dać sobie po pysku, a nie takie zawoalowane szpile i kuksańce?". Albo: "To znaczy teraz za karę będziesz robić Kubie tzw. przytyki. Tak robią dzieci, nie dorośli. Coś bardzo Was obu boli...". Wiele wskazuje na to, że będzie bolało jeszcze długo.