Michał Malinowski i jego podróże z plecakiem

Serialowy Wojtek Szczepański zaznaczył, że woli podróżować w samotności.

"Wtedy jest się wolnym, nie trzeba się do nikogo dostosowywać ani mieć planu" - wyjaśnił PAP Life.

Podczas swoich wypraw Michał jedzie tam, gdzie nadarzy się okazja. Nie rezerwuje biletów na przejazd ani hoteli. Przyznał, że zdarzało się mu już spać na plaży czy dworcu.

Student łódzkiej filmówki opowiedział, że każde dotychczasowe dłuższe wakacje na studiach wykorzystywał właśnie na podróże. Do tej pory była to jednak głównie Europa przemierzana stopem.

"To fantastyczny sposób podróżowania, bardzo kontaktowy. No i nigdy nie wiadomo, gdzie się dotrze. Czasem stoi się kilka godzin i nikt nie chce zabrać, więc gdy wreszcie ktoś się zatrzymuje, to jedzie się tam, gdzie cię wezmą" - opowiedział i dodał, że tak właśnie było w jednej z jego wcześniejszych podróży - planował jechać do Maroka, a dotarł do Turcji.

Tegoroczne wakacje młody aktor postanowił wykorzystać na podróż po Azji. Był m.in. w Indiach, Nepalu, Tajlandii, Malezji, Izraelu, Egipcie i Jordanii. Niemal w każdym z tych krajów znalazł miejsce, które go zaczarowało. W Malezji była to np. wulkaniczna wyspa Tioman, gdzie można znaleźć nie tylko piękne plaże, ale i teren do górskich wypraw. W Nepalu zachwyciły go widoki, jakie miał okazję podziwiać podczas trekkingu dookoła Annapurny.

"To popularna trasa, wybiera ją wielu ludzi. Krajobrazy są naprawdę oszałamiające, bo od bodaj drugiego dnia wędrówki widać ośmiotysięczniki" - opowiadał. "Szkoda tylko, że obecnie budują tam drogę i chyba niedługo połowę dystansu będzie można przejechać samochodem".

Najwięcej czasu podczas podróży spędził w Indiach. Tam znalazł też miejsce, które wywarło na nim największe wrażenie. "Ale nie opowiem o nim, bo obawiam się, że jeśli trafi tam zbyt wiele osób, to straci ono swój urok" - zastrzegł.

Wakacyjną podróż po Azji Michał musiał przerwać na kilkanaście dni, by z Mariuszem Bonaszewskim zagrać w fabularyzowanym filmie dokumentalnym o jednym z żołnierzy wyklętych - Adamie Lazarowiczu ps. "Klamra", żołnierzu AK i działaczu zarządu głównego WiN, straconym w 1951 r. w więzieniu mokotowskim. Film, w którym Michał zagrał syna Lazarowicza - Zbigniewa - właśnie jest montowany.

"Pierwszy raz grałem kogoś, kto faktycznie istnieje i żyje. To było genialne przeżycie i spora odpowiedzialność" - mówił Michał.

By dobrze przygotować się do roli aktor spotkał się nawet ze Zbigniewem Lazarowiczem. "Opowiadał o tamtych czasach, o sobie i swoim ojcu. Razem byli przesłuchiwani, razem siedzieli w więzieniu. To były bardzo cenne informacje" - wspominał Malinowski.

Po zdjęciach aktor wrócił jednak na azjatycki szlak. Na pytanie, czy długa, samotna podróż nie jest niebezpieczna Michał ze spokojem stwierdził, że wszędzie może być równie niebezpiecznie.

"Nawet w Polsce, gdy chodzi się w nocy po ulicach" - skwitował. Co mu dają takie wyprawy? "Bardzo wielu przyjaciół we wszystkich zakątkach świata i spory dystans do rzeczywistości. Gdzieś daleko codzienne problemy wydają się mniejsze" - powiedział PAP Life.

W końcu trzeba było jednak wrócić. "Muszę skończyć studia i popracować, żebym mógł znów gdzieś wyjechać" - śmieje się Michał. Przed nim obrona pracy magisterskiej. O czym pisał - tego jeszcze nie chciał zdradzić. "Jak ją napiszę i obronię, to wszystko opowiem" - zapewnił.

Michał Malinowski ma 22 lata. Prócz roli w serialu "Wszystko przed nami" zagrał też w "Barwach szczęścia", "Ojcu Mateuszu", "Prosto w serce" czy "Hotelu 52".

PAP Life zdradził, że w związku ze swoją pasją, jaką jest jeździectwo chętnie zagrałby rolę "w siodle". "A gdyby na przykład powstawała ekranizacja 'Narrenturm' Andrzeja Sapkowskiego, to popędziłbym na każdy casting" - skwitował.

Jeśli chcesz znaleźć więcej informacji o telewizyjnych produkcjach, zajrzyj na wortal Świat seriali.pl

Najlepsze programy, najatrakcyjniejsze gwiazdy - arkana telewizji w jednym miejscu!

Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!