"Miasto skarbów": Kontrowersyjny serial w TVP2!
Tego jeszcze nie było! W nowym serialu "Dwójki" nie stroni się od alkoholu, bohaterowie śmiało demonstrują swoją bi- lub homoseksualność, skręt zwijany jest za skrętem, a krew tryska z ran kłutych, ciętych czy zadanych w walce wręcz. Odważnie...
"Miasto skarbów" reklamowane było przez Telewizję Polską jako serial o kradzieży dzieł sztuki i dwóch siostrach: współpracującej z policją historyk sztuki Alicji ("ta dobra", Aleksandra Popławska) oraz szefowej grupy fałszerzy Ewie ("ta zła", Magdalena Różczka), ich powstałym przed lat konflikcie, z pięknym, zabytkowym Krakowie w tle. Tymczasem, po wczorajszej krakowskiej premierze serialu, z kina wyszliśmy zaszokowani.
Zaczęło się przewidywalnie, od dywagacji nad kupnem obrazu "Gracze" Cézanne'a przez Ministerstwo Kultury. Ktoś mógłby powiedzieć, że to nuda, dzieła sztuki jako bohater nie sprawdzą się w polskim serialu. Nic bardziej mylnego.
Obrazy, antykwariaty, pracownie artystów czy wreszcie mieszkanie głównej bohaterki ukazane są w niezwykle klimatyczny sposób. Dym, kurz, pobrudzeni farbą, awangardowi fałszerze, niedbałe wnętrza, w których wiszą malowidła warte setki tysięcy euro, tworzą specyficzny, bardzo wciągający obraz. Świetnie łączy się on z awangardowym Krakowem, z kameralnymi knajpkami na Kazimierzu, ceglanym, piwnicznym wnętrzem komendy policji, w której pracuje inspektor Szatner (Piotr Głowacki) czy wreszcie... fight clubem (!) prowadzonym przez jednego z bohaterów.
Same dzieła sztuki są też motorem napędowym całej akcji. To przez nie zostaje zamordowany znany marszand, a nasza główna bohaterka dostaje zlecenie z ABW. Dzięki nim dowiadujemy się, kto jest tak naprawdę dobry, a kto ma coś na sumieniu.
Więcej spoilerów nie będzie. Dlaczego? Ponieważ najtrudniej streścić fabułę serialu. Pełno w niej urwanych scen, mówienia szyfrem, piętrzenia kontrowersji, które w pewnym momencie graniczą już z groteską. Pomimo tego, widz pozostaje zainteresowany i głodny kolejnego odcinka.
Co szokuje? Odważna, wręcz zwierzęca scena seksu, śmiałość obyczajowa w tym otwarte mówienie o swoich preferencjach seksualnych, przemoc, morderstwa, wszystko, co w serialach Telewizji Publicznej do tej pory było zabronione.
Największe oklaski należą się Adamowi Ferencemu, który jako fałszerz obrazów, homoseksualny Żyd Moryc Sharon, stara się zawrócić serialową Ewę z drogi przestępstwa. Duży plus za muzykę (w tym czołówkę) i zdjęcia.
Serial na wielu płaszczyznach jest nierówny, zatem:
Wizualnie: 9/10
Treściowo: 6,5/10
Aktorsko: 7/10