Męska dominacja w "You Can Dance"
Jurorzy wybrali już 36. tancerzy, którzy pojadą na warsztaty do Casablanki. Tylko czternastu z nich wystąpi w programie.
Choć to już 6. edycja, wciąż nie brakuje chętnych do udziału w programie. Na castingi do programu "You Can Dance", które zorganizowano w Gdańsku, Lublinie, Krakowie, Wrocławiu i Warszawie, zgłosiły się tłumy uczestników. Każdy z tancerzy chciał wypaść jak najlepiej. Stawką jest przecież 100 tysięcy złotych i stypendium w Broadway Dance Center.
W Operze Krakowskiej 600 osób czekało aż do 3 nad ranem, żeby zaprezentować swój występ. Wszyscy jednak zgodnie twierdzili, że naprawdę było warto.
- Jechałam na casting aż 10 godzin i nie ma pewności, czy przejdę pierwszy etap, ale nie żałuję.
To przygoda mojego życia - deklarowała 18-letnia Magda z Rabki.
To były zadziwiające castingi. Okazało się, że w przeważającej większości stawili się świetnie przygotowani mężczyźni. Bilety dla nich rozchodziły się w zastraszającym tempie.
- W pewnym momencie okazało się, że 10 biletów wręczyliśmy chłopcom i tylko 3 dziewczętom. Myślę, że 6. edycja może być zdominowana przez mężczyzn. Byłem zaskoczony, bo zawsze mieliśmy problem z wybraniem tej brzydszej płci - podsumowuje Agustin Egurrola.
Jak zapewnia Kinga Rusin, w tej edycji jurorzy skupili się głównie na uczestnikach, w których naprawdę warto zainwestować. I nic dziwnego, bo poprzednie wydanie bardzo wysoko postawiło porzeczkę.
- To, że przyjaźnię się z Michałem i Agustinem nie oznacza, że we wszystkim się zgadzamy - dodaje
dziennikarka.
- Nie może być mowy o zgodzie wśród jurorów "YCD". Znowu była walka i ogromne emocje. Dochodziło do sporów i trzaskania drzwiami. Myślę jednak, że wykonaliśmy dobrą robotę i wybraliśmy wyjątkowych kandydatów - mówi Egurrola.
Chcesz obejrzeć swój ulubiony serial, film, teleturniej? Sprawdź nasz program telewizyjny - mamy na liście ponad 200 stacji!
Więcej czytaj w magazynie "Tele Tydzień"