Marta Chodorowska: Z dzieckiem w pracy i w podróży
W lipcu Marta Chodorowska została mamą. Niedługo potem wróciła na plan "Rancza", gdzie towarzyszył jej synek. Aktorka, jako zapalona podróżniczka, zamierza pokazać swojemu dziecku, jak piękny jest świat.
Podróże to pani hobby. Relacjonuje pani swoje wyprawy na blogu. Jedną z takich wyjątkowych podróży, inną niż dotychczas, było urodzenie dziecka.
Marta Chodorowska: - Właśnie z tego powodu trochę zaniedbałam pisanie bloga. Powoli jednak do niego wracam. Czytelników zapewniam, że będą kolejne odcinki (uśmiech).
Wkrótce po urodzeniu synka wróciła pani na plan "Rancza", gdzie kręciliście kolejne odcinki ulubionego serialu wielu Polaków.
- Rzeczywiście, na szczęście Władek bardzo dobrze znosił pobyt na planie, służyło mu wilkowyjskie powietrze. Kiedy mama pracowała, babcia spacerowała z nim w wózeczku. Nie musiałam się o niego martwić. Cieszę się, że będąc mamą, nadal mogę być Klaudią i grać w serialu.
Czy w 9. serii "Rancza" życie Klaudii Kozioł będzie równie pasjonujące jak życie Marty Chodorowskiej?
- W tej serii Klaudia będzie przede wszystkim wsparciem dla swojego ukochanego, Fabiana Dudy (Piotr Ligienza), który po zakończeniu kadencji Lucy wystartuje w wyborach samorządowych na nowego wójta Wilkowyj. Klaudia będzie więc u jego boku niczym Michelle Obama, jak określił to reżyser Wojciech Adamczyk (uśmiech). Pochłonie ją bez reszty kampania. Razem z Kingą (Agnieszka Pawełkiewicz) stanie się filarem sztabu wyborczego Dudy.
A prywatnie, co pani planuje - jakieś kolejne wojaże?
- Owszem, wybieramy się całą rodziną w pierwszą wspólną podróż za granicę, w cieplejsze kraje. Azja oraz wszystkie bardziej egzotyczne miejsca, niestety, muszą poczekać. Na razie będą to wakacje dla wygodnych. Ale od czegoś trzeba zacząć. To będzie pierwszy lot samolotem Władka.
Nie boi się pani latać samolotem z takim maleństwem?
- Moja mama też się tym przejęła i zapytała znajomego lekarza, co się dzieje, kiedy 7-miesięczne niemowlę leci samolotem. Odpowiedział jej: "Dziecko w porządku, ale współczuję pasażerom". Na szczęście jest sposób, by maluch nie płakał podczas startu i lądowania. Trzeba go przystawić do piersi. Dowiedziałam się tego od matki, która miała okazję sprawdzić to w praktyce.
Czyli macierzyństwo w niczym pani nie ogranicza.
- Życie nie jest takie samo, ale otwierają się nowe możliwości.
Pojawił się większy spokój?
- Raczej większe nerwy. Stałam się odpowiedzialna nie tylko za siebie, ale i za tę małą istotę, która sama się nie obroni.
Czy Władek odziedziczył po rodzicach jakieś talenty?
- Tata Władzia twierdzi, że jest płaczliwy... po mamie (uśmiech).
Na koniec zapytam, o czym jeszcze pani marzy?
- Chciałabym, żeby w naszej rodzinie panowało zdrowie, a w domu spokój. Chcielibyśmy pokazać Władziowi, jak piękny i różnorodny jest świat. Mam nadzieję, że dzięki nam i podróżom przekona się, że to wielka paleta barw.
Rozmawiała Ewa Jaśkiewicz.