Marcin Rogacewicz unika dróg na skróty
Znamy go z ról spokojnych, szlachetnych, nikomu nie wadzących facetów. Ale już wkrótce Marcin Rogacewicz pokaże mroczne oblicze.
Rzadko udziela wywiadów. Nie pozuje na ściankach, nie opowiada o życiu prywatnym. - Staram się nie zwracać na siebie uwagi. Nie jeżdżą za mną paparazzi, nikt obcy nie wchodzi przez komin do domu. Tak wybrałem i dobrze mi z tym. Trzeba mieć swoje zasady, wtedy śpi się spokojnie - przyznaje z uśmiechem.
Gdy zgadza się na rozmowę przy okazji nowej roli, o zawodzie opowiada z pasją i zaangażowaniem. Aż chce się włączyć telewizor, aby zobaczyć go w akcji.
Rola dziennikarza w "Na krawędzi" zaskoczy widzów. - Marek Stroba to czarny charakter! Mocno namiesza, żeby udowodnić, że Lena Korcz, którą gra Kamilla Baar, to niezłe ziółko. Jest odważny i bezwzględny. Nieraz dostanie w twarz - zdradza Rogacewicz.
Co ciekawsze, w serialu "Na dobre i na złe" gra Przemka, brata Hany Goldberg (też Kamilla Baar). - To dla mnie ciekawe doświadczenie. Gdy przyszedłem na plan "Na krawędzi", Kamilla powitała mnie słowami: Boże, jak my to zrobimy? Kochaliśmy się, a teraz mamy się nienawidzić! Ale wystarczyła chwila i kilka dubli, by oddać odpowiednie emocje - mówi.
Praca w "Na krawędzi" była nietypowa także ze względu na porę kręcenia. - Przesłuchania, pościgi - to wymagało specjalnej oprawy. Zaczynaliśmy wieczorem, a kończyliśmy rano. Było super! - wspomina aktor.
O planach na przyszłość nie opowiada. - Robić szum, że coś wisi w powietrzu? To nieuczciwe! Gdy pojawią się kolejne role, wszyscy się o tym dowiedzą - kwituje. Ale gdy przegra kolejny casting, nie rwie włosów z głowy. Bo i tak sporo zyskuje dzięki popularności.
- Zdarza się, że ludzie mnie rozpoznają. Podchodzą, proszą o wspólne zdjęcie. Takie przejawy sympatii zawsze są miłe. Ale dzięki temu, że jestem aktorem, nie dostaję lepszego schabu w mięsnym - żartuje.
MP
Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!