Reklama

Marcin Prokop gotuje "inaczej"

Jak Marcin Prokop przyjmuje gości? "Dzwonię po room service" - żartuje dziennikarz i przyznaje, że należy do ludzi gotujących "inaczej". Prowadzący "Mam talent!" nie jada niczego, co miało "odnóża inne niż ręce, nogi lub kopyta". Lubi kuchnię polską i włoską.

Jak Marcin Prokop przyjmuje gości? "Dzwonię po room service" - żartuje dziennikarz i przyznaje, że należy do ludzi gotujących "inaczej". Prowadzący "Mam talent!" nie jada niczego, co miało "odnóża inne niż ręce, nogi lub kopyta". Lubi kuchnię polską i włoską.
Mam dość prymitywny i niezbyt wysublimowany smak - śmieje się Marcin Prokop /Mieszko Pietka /AKPA

Jak przyznaje w rozmowie z PAP Life Prokop, wszystkie jego problemy zaczynają się, gdy ma coś ugotować... "Moja kompetencja kończy się na zrobieniu kanapek albo jajecznicy czy na usmażeniu naleśników. Natomiast gdybym miał do czynienia np. z surowym mięsem, które wcześniej musiałbym samodzielne obrobić, to prawdopodobnie trzy razy bym zemdlał na sam widok tej połaci polędwicy" - śmieje się dziennikarz.

Jak się okazuje, gdy Prokop spodziewa się gości, liczy na pomoc bardziej kompetentnych ludzi. "Dzwonię po room service i udaję, że sam wszystko zrobiłem albo kupuję słone paluszki, chipsy i orzeszki, które następnie wsypuję do ozdobnych mis, żeby sprawić wrażenie dostatku" - żartobliwie tłumaczy i podkreśla, że nigdy nie porywa się na robienie czegoś, w czym nie czułby się pewny.

Reklama

Prokop dodaje też, że w kuchni raczej nie podejmuje samodzielnych prób gotowania. "Mnie gotowanie męczy, nie mam do tego cierpliwości. Nie lubię też doświadczać porażek, które w kuchni towarzyszyłyby mi na każdym kroku i raczej by mnie frustrowały niż uskrzydlały. Wydaje mi się też, że mam dość prymitywny i niezbyt wysublimowany smak" - wyjaśnia i przekonuje, że lubi rzeczy proste, niekoniecznie wymagające wyrafinowanego podniebienia, takie jak kotlet schabowy, kiełbasa czy ziemniaki. Przyznaje, że przepada za tradycyjną kuchnią polską i włoską, a jednym z jego ulubionych deserów jest creme brulee.

W kwestii jedzenia "na mieście" Prokop lubi chadzać do miejsc, które zaskakują go nowymi smakami. Jednak, jak podkreśla, jest też dość konserwatywny. "Nie wszystko jadam programowo, np. nie jadam rzeczy, które mają macki - ośmiorniczek, kalmarów, niczego, co ma jakieś odnóża inne niż ręce, nogi lub kopyta. Nie jestem w stanie przekonać się też do podrobów i brukselki" - kwituje Prokop.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Marcin Prokop
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy