Maraton z telenowelami w TVP
340 minut - tyle czasu zarezerwowały sobie sztandarowe stacje telewizji publicznej, by widzowie nie narzekali na nudę. Problem w tym, że taka ramówka, w której i tak zrezygnowano z wielu programów rozrywkowych z powodu żałoby - nie wszystkich zadowala.
Kiedy we wtorek w gmachu telewizji zbierała się rada nadzorcza, by debatować nad zawieszeniem p.o. prezesa Piotra Farfała w TVP 1 i TVP 2 zaczynał się tradycyjny maraton serialowy. Nikt nie przeczy, że to na konto Farfała pójdzie przywrócenie kultowego "Pegaza" i kupienie Euro 2012. Ale to za mało. W jego telewizji misji jak na lekarstwo. Niepodzielnie rządzą seriale.
Jeszcze przed szóstą rano "Dwójka" wyemitowała odcinek "Złotopolskich". Zaledwie godzinę później widzowie mogli już obejrzeć powtórkę "M jak miłość", a wczesnym popołudniem kolejne perypetie dobrotliwego doktora Burskiego z "Na dobre i na złe". W tym samym czasie telewizyjna "Jedynka" zdążyła już pokazać powtórkowy odcinek "Plebanii"oraz powtórkę nieśmiertelnego "Klanu".
Potem było już z górki. Pięć minut przed godz. 16 poleciały dwa odcinki jednego z najdłuższych tasiemców świata, czyli "Mody na sukces". A potem znów "Klan" i "Plebania". Ci, którym jeszcze mało było piętrzących się problemów i ciągnących w nieskończoność rozmów głównych bohaterów, mogli się jeszcze wieczorem przełączyć na "Dwójkę". Tasiemcowy maraton zakończyły nadawane po godz. 20 "Barwy szczęścia" oraz pokazywane zaraz po nich "M jak miłość".
Ile czasu straciłby widz, skacząc cały dzień po kanałach, szukając słynnej misji w TVP? Policzyliśmy - cały serialowy maraton trwał ponad 340 minut, czyli niespełna 6 godzin. Ilu widzów wytrwało? Nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że na stanowisku wytrwał Piotr Farfał i swojego maratonu na Woronicza szybko nie zakończy. Więc jutro powtórka z rozrywki.