Reklama

Magdalena Kumorek: Pożegnanie z serialem

Nadeszła chwila rozstania - po 5 seriach przed nami ostatni odcinek "Przepisu na życie". Prawie wszyscy bohaterowie poukładali swoje sprawy osobiste, a my napatrzyliśmy się do syta na restaurację od kuchni. Jakie są wrażenia odtwórczyni głównej roli?

Ma pani coś wspólnego z Anką Adamowicz? Zamiłowanie do gotowania na przykład? Żywiołowy temperament? Nieustępliwość?

Magdalena Kumorek: - Myślę, że łączy nas głównie pasja zawodowa - obie lubimy to, co robimy, obie czerpiemy radość ze swojego zawodu. Jestem też z natury optymistką, podobnie jak serialowa Anka, i obie z determinacją próbujemy realizować postawione sobie cele.

Wierzy pani, że ktoś może się tak zmienić jak pani bohaterka? Cicha i potulna na początku serialu, potem walcząca o siebie z pasją...

Reklama

- Wierzę, że życie zmusza nas czasem do wielkich zmian, a umiejętność bycia elastycznym bez zatracania przy tym siebie jest dużą cnotą. Anka ma apetyt na życie, trudności jej nie zniechęcają. Wręcz przeciwnie - motywują do walki o siebie i szczęście bliskich.

Ma pani taką prawdziwą przyjaciółkę, jak Pola Madejska w serialu?

- Owszem mam, jestem szczęściarą.

Zdradzi pani, co czeka Ankę w ostatnim odcinku "Przepisu na życie"?

- Uczuciowo Anka i Jerzy dobijają wreszcie do spokojnego portu. Zrozumieją, że są dla siebie najważniejsi i nareszcie zalegalizują swój związek. Wydaje mi się, że w obliczu tego wydarzenia problemy zawodowe zejdą na dalszy plan.

Rodzina a realizacja marzeń zawodowych. Da się to jakoś pogodzić?

- To sztuka kompromisów. Nie można mieć w życiu wszystkiego, zawsze coś odbywa się kosztem czegoś innego. Ale to nie znaczy, że nie warto próbować. Od dziesięcioleci podkreśla się komplikacje z tym związane, jednak niektórym się to udaje.

Ponoć ma pani swoją mapę marzeń. Co na niej jest?

- To moja słodka tajemnica.

Czy są jakieś ulubione seriale, które pani ogląda? A może inne programy?

- Ostatnio czasu na oglądanie telewizji mam mało. W wolnych chwilach zatapiam się raczej w książkach. A ponieważ zostałam ambasadorką klubu działającego przy wydawnictwie Prószyński i S-ka, 'Kobiety to czytają', zdecydowanie przybyło mi obowiązkowych lektur. Ale dla mnie to naprawdę czysta przyjemność.

Nadszedł czas nieuchronnego pożegnania z "Przepisem na życie". Więcej serii nie będzie. Zatęskni pani za Anką Adamowicz?

- Praca nad tym serialem zajęła nam prawie trzy lata. Miałam więc okazję, by związać się z moją postacią. Polubiłam ją i oddałam jej kawałek siebie. Ale przede wszystkim będzie mi brakować ekipy, która realizowała 'Przepis'. Stworzyliśmy fajną serialową rodzinę, mam więc nadzieję na spotkanie przy innym projekcie.

Jakie ma pani plany na "po serialu"?

- Pracuję teraz nad nową płytą. Słowa Bolesława Leśmiana, a muzyka moja. Dałam upust swojej fascynacji polską muzyką ludową i nagrywam album, który niebanalnie, bo z przytupem, opowiada o śmierci. A od stycznia przyszłego roku mam nadzieję na spotkania z widzami 'Przepisu' w całej Polsce - na koncertach.

Rozmawiała Katarzyna Sobkowicz.

Jeśli chcesz znaleźć więcej informacji o telewizyjnych produkcjach, zajrzyj na wortal Świat seriali.pl

Najlepsze programy, najatrakcyjniejsze gwiazdy - arkana telewizji w jednym miejscu!

Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!

Telemax
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy