"Lekarze": Sytuacja zmienia się dramatycznie
Lubi spędzać czas na planie "Lekarzy". - Dzięki zgranej ekipie robi się taka atmosfera, że bardzo chce się tu być. Mam wtedy wrażenie, że wszyscy wspólnie oddychamy - mówi Katarzyna Warnke, czyli Iza Wanat. Opowiada nam także o 5. sezonie serialu.
Jak potoczą się losy dr. Piotra (Szymon Bobrowski) i mecenas Izy (Katarzyna Warnke)? Aktorka mówi, że przygotowuje się do pracy na planie 5. sezonu "Lekarzy", w którym znowu sporo będzie się działo...
Nie sposób nie kochać szpitala Copernicus. "Lekarze" w niczym nie ustępują hollywoodzkim serialom medycznym!
- Okazuje się, że stworzenie takiego miejsca jest i u nas możliwe. Wymagało to sporych nakładów finansowych i umiejętności myślenia do przodu. Innymi słowy, trzeba było dołożyć starań, by nakręcić serial tak nowatorski. Wiadomo, przygotowanie operacji, nie różniących się od tych amerykańskich i zatrudnienie lekarzy, którzy wspomagają aktorów merytorycznie, to duże koszty. Seriale są dziś na wysokim poziomie - ściągamy je, kupujemy w pakietach, oglądamy po kilka odcinków na raz, wariujemy na ich punkcie. Warto było zrobić wszystko, by i w Polsce coś takiego powstało. Udało się!
Miłość, zazdrość, medycyna - to wszystko działa na nas jak magnes. Nie znika też z życia Izy.
- Jestem nadal w trójkącie, który tworzą trzy wierzchołki - mój mąż Piotr (Szymon Bobrowski), dr Magda (Marta Ścisłowicz) i ja. Próbujemy ten galimatias rozplątać. Co ciekawe, nie zawsze ja jestem winna w trudnych sytuacjach (np. w odcinku emitowanym 4 maja Piotr odkrywa, że Magda podrzuciła Izie środki odurzające - red.)! Wiadomo, kiedyś, dawno temu, Piotr wszedł w intensywną relację z koleżanką z pracy. Mam wrażenie, że teraz zamieniamy się z doktor Magdą miejscami. Kochanka staje się niepostrzeżenie wymagająca niczym żona, a nawet uciążliwa, tymczasem ja jako żona staję się powiewem świeżego powietrza. Jestem namiętna, szaleńczo zakochana i coraz bardziej otwarta na potrzeby męża. Gdy mężczyzna stara się wyplątać z trudnego związku, gdy jeszcze się waha, problemy są nieuniknione. Cały 4. sezon to przecież rozterki Piotra i nasza zaciekła walka o niego. Dokładamy z serialowym mężem starań, by trzecim elementem trójkąta stał się ktoś zupełnie inny. Robimy to namiętnie, co prowadzi czasem do problemów z akceptacją naszych scen przez stację (śmiech). Mamy ich ze wszystkich serialowych par statystycznie najwięcej.
Jest coś złego w namiętności?
- Otóż to - nie ma! Wydaje się niezbędna w każdym związku, szczególnie wtedy, gdy partnerów dopadają problemy. Odświeżenie go, próba powrotu do pierwszego zakochania, jest raz na jakiś czas konieczna. Nam się to, powiem nieśmiało, udaje.
Będzie dziecko?
- Szczęśliwe trójkąty to tylko takie z dzieckiem (śmiech).
Zawsze zna pani treść całego sezonu, czy scenarzyści dawkują państwu lekturę?
- Nie dostaję od razu scenariusza wszystkich odcinków, przychodzą do mnie partiami i czasami sama się zastanawiam, co będzie dalej. Mam poczucie zagadki, suspensu, jestem zaciekawiona. Czy nie takie są cechy dobrze napisanego scenariusza?
A myślała pani jako dziecko o tym, by zostać lekarzem?
- Pamiętam, jako nastolatka nagrywałam z koleżankami na kasety VHS scenki o marzeniach na przyszłość - wynika z nich, że bardzo chciałam być adwokatem. Udało się, dzięki "Lekarzom"! Moja Iza to przecież pani mecenas. Bycie prawdziwym lekarzem byłoby natomiast zbyt dużym obciążeniem psychicznym. Zwłaszcza, gdy w grę wchodzi niepewność, czy pacjent przeżyje.
Jak układa się pani współpraca z Szymonem Bobrowskim?
- Doskonale! Jesteśmy kumplami, mamy do siebie zaufanie, a to ułatwia granie wszystkich tych - nie oszukujmy się - trudnych przecież scen. Poza tym mamy podobne poczucie humoru. Nie raz po całym dniu pracy wracałam do domu z brzuchem bolącym od śmiechu.
"Lekarze" sprawdzają się do tego stopnia, że niebawem ruszą zdjęcia na planie 5. sezonu. Wie pani, co czeka Izę?
- Tak, częściowo. Niedawno odbyliśmy próbę czytaną połowy odcinków następnej serii. Nie mogę oczywiście zdradzić szczegółów, bo zabrałabym Państwu przyjemność śledzenia losów Izy na bieżąco, ale mogę zapewnić, że będzie ciekawie. Sytuacja małżeństwa Wanatów zmienia się dramatycznie z odcinka na odcinek. Najpierw szczęście i nieszczęście pojawiają się na zmianę, potem bywa też zabawnie. Jedno jest pewne - obydwoje są bardzo zdeterminowani, by odbudować małżeństwo i stworzyć w końcu prawdziwy dom. I są ze sobą blisko, jak nigdy dotąd.
Rozmawiał Maciej Misiorny