Kobieta to nie tylko obiekt westchnień
Wiktoria Rudnicka z "Czasu honoru" była grzeczną panienką z dobrego domu. - Teraz wykonuje wyroki śmierci. I robi to perfekcyjnie! - mówi Karolina Gorczyca. Trwają prace na planie 5. części "Czasu honoru".
- Cieszę się, że gram w serialu, którego wartość jest nie do przecenienia - mówi Karolina Gorczyca, dumna z roli Rudej.
Wojna nie tylko zmieniła życie Wiktorii, ale i ją samą. Nikt by się nie spodziewał, kim stanie się ta miła panienka...
Łączniczka AK, Ruda, na naszych oczach przeistacza się w "maszynę do zabijania"...
- Tak. W imieniu Polski Podziemnej wykonuje wyroki na zdrajcach narodu i robi to perfekcyjnie, wydawałoby się z zimną krwią. Dopiero "po robocie", kiedy zostaje sama, widać, ile ją to kosztuje - topi stres w alkoholu i stroni od normalnych kontaktów z ludźmi. Przygotowując się do roli, sięgnęłam po książkę Stefana Dąbskiego "Egzekutor", którego doświadczenia pozwoliły mi lepiej pojąć sposób myślenia i działania takiego człowieka. W następnej kolejności przeczytałam "Dziewczyny wojenne" Łukasza Modelskiego, niesamowite historie kobiet, które w szeregach AK działały nie tylko jako sanitariuszki i łączniczki, ale również jako minerki, snajperki, agentki, piloci i - jak Ruda
- likwidatorki. Na równi z mężczyznami, co mocno mnie zaskoczyło...
Bo wojna to męska rzecz?
- Tak się utarło. Może dlatego, że rozprawiają o niej faceci, a kobiety postrzegane są jako obiekt westchnień wojowników?
Władek (Jan Wieczorkowski) zakochał się w Rudej od pierwszego wejrzenia.
- I z wzajemnością, są nawet zaręczeni. Podziwiam tych ludzi, że w tak dramatycznych okolicznościach potrafili się kochać, wspierać, żyli intensywniej i sensowniej chyba, niż niejednokrotnie my dziś, bo mieli jeden, wspólny cel - walkę. Podoba mi się też to, że relacja Rudej
z Władkiem nie jest zbyt przesłodzona, dzięki czemu stanowi wciąż nierozwiązaną zagadkę.
W 5. części serialu będą znów razem - w powojennym oddziale partyzanckim, który nie złożył broni...
- Owszem, ale z różnym nastawieniem, przez co drogi ich zaczną się rozchodzić. Mogę tylko powiedzieć, że wizerunek Rudej w partyzanckiej, leśnej otoczce zmieni się nie do poznania - z elegantki przeistoczy się w żołnierza w ciężkich oficerkach, flanelowej koszuli i spodniach na szelkach. Ten styl bardziej mi odpowiada. Sama wolę luz i wygodę, a obcasy wkładam, gdy jest już jakaś konieczność. "Nowa" Ruda bardzo mi pasuje, aczkolwiek przedtem, w topowych kostiumach z lat 40. ubiegłego wieku, też się świetnie czułam. Cieszę się, że gram w serialu, którego wartość poznawcza i emocjonalna jest nie do przecenienia.
Rozmawiała Jolanta Majewska Machaj