Reklama

Kinga Rusin: Myśleli, że jestem agentem

"To ciekawy program z zacięciem psychologicznym" - mówi o show "Agent - gwiazdy" jego prowadząca, Kinga Rusin. Od lutego widzowie śledzą losy uczestników programu, który wrócił na antenę po 14 latach.

"To ciekawy program z zacięciem psychologicznym" - mówi o show "Agent - gwiazdy" jego prowadząca, Kinga Rusin. Od lutego widzowie śledzą losy uczestników programu, który wrócił na antenę po 14 latach.
To ciekawy program z zacięciem psychologicznym - mówi o "Agencie" Kinga Rusin /East News

Kto jest agentem?

Kinga Rusin: - Nie wiem. Nie poznaliśmy nazwiska agenta, ponieważ program jeszcze się nie skończył.

Pani - jako prowadząca, ale i biorąca udział w grze - nie może być agentem?

- Powiem inaczej - przez długi czas część zawodników myślała, że jestem agentem...

Jakie cechy musi mieć agent, żeby wygrać program?

- Musi być sprytny, myślący, kombinujący, dobrze grający i potrafiący zagrać również przeciwko przyjacielowi, a jednocześnie - ponieważ faktycznie uczestnicy poddawani są skrajnym emocjom, jakie towarzyszą im podczas wykonywania zadań - to jest program, w którym trudno jest udawać - można grać, ale nie można udawać; można grać agenta, można stosować taktyki, ale nie można być kimś innym, niż się jest. Z tego punktu widzenia, jest to ciekawy program z zacięciem psychologicznym.

Reklama

Pani prowadzi program, ale czy dane było pani zmierzyć się z zadaniami, z jakimi mierzyły się gwiazdy?

- Prowadzący w tym programie jest jednocześnie graczem. Tak, decyduję o tym co, kiedy, komu i w jakim celu powiem. Trochę jak rozgrywający koszykówkę - podaję piłki. Nie wykonuję zadań, natomiast wszystkim uważnie się przypatruję. Co ciekawe, te ekstremalne zadania nie są clue programu. Clue programu jest gra, jest rozgrywka, trochę jak w pokerze. A ta gra polega na obstawianiu - kto jest agentem, kto odpada. To nas najbardziej fascynowało.

Jakie zadania z programu najbardziej się pani podobały?


- No właśnie te "pokerowe".

Czy gdyby zaproponowano pani udział w programie nie jako prowadząca, a uczestnik, zgodziłaby się pani?

- Myślę, że po obejrzeniu pierwszej edycji, tej nakręconej właśnie w RPA, marzyłabym, żeby wziąć udział w takim programie.

Czyli nie boi się pani wyzwań?

- To nie jest tak, że wygrywa program ten, kto nie czuje strachu. Każdy ma szansę go wygrać, nawet jeżeli nie wykona ekstremalnego skoku z wysokości. Oczywiście sprawność fizyczna się przydaje. Na pewno kondycja. Ale klucz do zwycięstwa leży gdzie indziej. Jak w pokerze.

Rozmawiała Paulina Persa (PAP Life).

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Kinga Rusin
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy