Kibicowaliśmy im w 2010 roku
"Mam talent!" czy "Taniec z gwiazdami", "Top Model" czy "Zabij mnie śmiechem" - które programy rozrywkowe wzbudzały największe zainteresowanie Polaków w mijającym roku?
2010 rok w polskiej telewizji to przede wszystkim kolejne edycje już sprawdzonych formatów, takich jak: "Taniec z gwiazdami", "You Can Dance: Po prostu tańcz" czy "Mam talent!".
Najlepszy pod względem ogólnych wrażeń artystycznych, profesjonalizmu prowadzących i jurorów, a także rzeczywistego wpływu na losy biorących w nim udział uczestników, okazał się z pewnością ten ostatni program. Jego trzecia edycja przejdzie do historii przede wszystkim dlatego, że spośród dziesięciu finalistów aż ośmiu było wokalistami. Czy to źle? Dla programu niespecjalnie - miał dobrą oglądalność, bardzo przyzwoite udziały w rynku. Dla widzów w zasadzie też nie, bo wokalno-muzyczne programy cieszą się wśród nich największym powodzeniem.
Kontrowersyjna okazała się za to decyzja fanów "Mam talent!", którzy w sms-owym głosowaniu przyznali zwycięstwo zaledwie jedenastoletniej Magdzie Welc. Kuba Wojewódzki, jeden z jurorów, tę decyzję ocenił jednoznacznie: "Wygrało współczucie. Ulubione kryterium artystyczne telewidzów". Nieistotne czy miał rację, czy nie. Program się podoba, o czym najlepiej przekonują wskaźniki oglądalności i decyzja producentów, którzy na jesień przyszłego roku zaplanowali jego 4. odsłonę.
2010 rok to także aż dwie edycje "Tańca z gwiazdami", jak na razie jedynego programu rozrywkowego w naszym kraju, który może sobie na takie rozwiązanie pozwolić. Zwycięzcami, a właściwie zwyciężczyniami 11. i 12. odsłony tanecznego show okazały się: znana przede wszystkim z roli Uli Cieplak w serialu "BrzydUla" Julia Kamińska oraz sportsmenka, wielokrotna medalistka europejskich i światowych imprez, tyczkarka Monika Pyrek. Ta pierwsza od początku była faworytką widzów i jurorów - w finale pokonała inną serialową gwiazdę, Katarzynę Glinkę. Ta druga musiała walczyć o popularność z takimi ikonami scen, parkietów, a nawet ringów, jak: Edyta Górniak, Patricia Kazadi czy Andrzej Gołota. Ostatecznie z wyraźną przewagą pokonała modela Pawła Stalińskiego.
Co do kolejnych edycji "Tańca...", które z pewnością powstaną, to raczej nie należy spodziewać się w nich zmian personalnych czy technicznych, zapewne nie zostanie w żaden sposób zmodyfikowana także jego formuła. Jak się okazuje, widzom programu wystarcza to, co w większość niedziel w roku otrzymują i nie oczekują od tego show niczego więcej. Jak wykazują statystyki, jedyne, co ma na oglądalność programu jakikolwiek wpływ, to popularność gwiazd biorących udział w danej edycji, i w tym zapewne względzie producenci będą się musieli postarać przy okazji 13. odsłony show.
Najbardziej zaciętą i wyrównaną walkę pomiędzy uczestnikami polscy telewidzowie oglądali natomiast w programie "You Can Dance - Po prostu tańcz". Wystarczy wspomnieć, że zwycięzca piątej edycji programu - Kuba Jóźwiak, pokonał rywalizującą z nim w finale Paulinę Figińską zaledwie o 0,22 proc. Tancerz wygrał sto tysięcy złotych i prestiżowe stypendium w szkole tańca na Broadwayu. W finale programu doszło jednak do dosyć niespodziewanej sytuacji - zgłosiła się osoba gotowa zafundować wyjazd także jego rywalce i w efekcie para mogła wyjechać do Nowego Jorku razem.
W 2010 roku na polskim rynku pojawiła się masa nowych produkcji, spośród których jednak ciężko wskazać choć jedną, która tak naprawdę spodobała się rodzimym widzom.
Muzyczną propozycją Polsatu był program "Tylko nas dwoje. Just The Two Of Us", który miał nieco lepszą oglądalność od ostatniej edycji poprzedniego show tej stacji - "jak Oni śpiewają". To chyba jednak nie zadowoliło specjalnie szefów tego kanału, którzy liczyli na znaczne poprawienie wyników. Sęk w tym, że nie mogły im tego zapewnić gwiazdy "drugiego formatu", zaproszone do programu. Pierwszą edycję "Tylko nas dwoje" wygrała bowiem, niekoniecznie obdarzona najlepszymi walorami wokalnymi, ale zdecydowanie nadrabiająca wyglądem Paulina Sykut. Na scenie towarzyszył jej Ivan Komarenko. Innymi gwiazdami zaproszonymi do udziału w formacie byli m.in. Mariusz Pudzianowski (zajął 2. miejsce), Radosław Brzózka, Artur Partyka czy Krystyna Czubówna. Podobnie jak nazwiska uczestników, także główna nagroda w programie nie zwala z nóg. Zwycięska para wybrała się w podróż po Ameryce Środkowej oraz zaprezentowała się na festiwalu TOPtrendy. Trzeba czegoś więcej, żeby zachęcić widzów do oglądania programu.
Kolejnym formatem, który zadebiutował na polskim rynku było reality-show "Top Model. Zostań modelką". Program to polska wersja show zza Oceanu "America's Next Top Model". To, co miało zachęcić młode dziewczyny do wzięcia udziału w programie, to szansa wybicia się, zostania zauważonym, a w efekcie zrobienia kariery w modelingu. Nieco bardziej materialnymi motywacjami były: kontrakt z firmą kosmetyczną, sesja zdjęciowa na okładkę magazynu dla kobiet i międzynarodowy kontrakt z agencją modelek. Wszystkie te nagrody zdobyła 19-letnia Paulina Papierska, która w finale pokonała Aleksandrę Kuligowską i Annę Piszczałkę.
Producenci nie mogli liczyć na to, że odbiorców zachęci do oglądania ich show sława uczestniczek, dlatego starali się ich zachęcić za sprawą nazwisk jurorów i prowadzących. W efekcie wspieraniem i pocieszaniem przyszłych modelek zajmowali się aktorka Magdalena Mielcarz oraz tancerz i choreograf Michał Piróg, a ich ocenianiem jury w składzie: Karolina Korwin-Piotrowska, Marcin Tyszka, Dawid Woliński, Joanna Krupa (przewodnicząca). I właśnie ta ostatnia stała się mimowolną bohaterką całego programu, głównie za sprawą internautów, którzy upatrzyli ją sobie za cel drwin. Jeśli więc nawet ktoś nie oglądał "Top Model", to i tak mógł się dowiedzieć, jakie rady ma dla niego słynna "Dżoana".
Nie do końca wypalił także pomysł na komediowe show Polsatu, czyli program "Stand-up. Zabij mnie śmiechem". Ośmioodcinkowy format poległ wyraźnie z nadawanym o tej samej porze "Mam talent!". A szkoda, bo nadawany w innym czasie antenowym, miał szansę przyciągnąć znacznie więcej osób przed odbiorniki. Tym bardziej, że program odbywał się na żywo i momentami rzeczywiście zapewniał dobrą rozrywkę. Czasem za sprawą uczestników, innym razem zaproszonych gości, często przyczyniali się do tego również jurorzy - Jerzy Kryszak i Cezary Pazura oraz prowadzący (zdecydowanie najrzadziej) w osobach Tomasza Kammela i Mariusza Kałamagi. Zwycięzcą formatu został student prawa Michał Kempa, który najskuteczniej rozbawiał publiczność swoimi sześciominutowymi monologami kabaretowymi. W nagrodę otrzymał stypendium w jednej z nowojorskich szkół stand upu - Manhattan Comedy School.
Oczywiście na polskim rynku pojawiły się w tym roku także inne niż powyżej wymienione programy, ale albo cieszyły się minimalnym powodzeniem, albo były niedostępne dla szerokiego grona odbiorców. Oba te warunki spełniało na przykład taneczne show "Viva Królowie Densfloru", w którym uczestniczyli m.in. Sasha Strunin, Aleksandra Szwed i Jacek "Stachursky" Łaszczok. Oceniali ich Rafał Maserak, Edyta Herbuś oraz znany z programu "YCD" Rafał "Roofi" Kamiński.
Nie da się jednak ukryć, że wszystkie te nowe formaty nie zbliżyły się popularnością do show, które mają już ugruntowaną pozycję na naszym rynku, czyli "Tańca z gwiazdami" i "Mam talent!". Szansę na to ma z pewnością nowy program, który zapowiadany jest jako następca "Idola". Będzie to polska wersja niezwykle popularnego na Zachodzie formatu "X-Factor".
W styczniu ma się rozpocząć pierwszy etap programu, czyli castingi. Później uczestnicy podzieleni zostaną na grupy. Każdą z nich pod swoje skrzydła weźmie jeden z jurorów. On również wybierze wokalistom repertuar. Jurorami mają być według prasowych doniesień, m.in.: Natalia Kukulska, Kayah, Doda, Patrycja Markowska, Kasia Nosowska, Czesław Mozil, Kuba Wojewódzki, Piotr Metz, Maria Peszek, Marcin Prokop czy Edyta Górniak, a to już nazwiska, które mogą zapewnić sporą oglądalność.