Katarzyna Cichopek: Krucho z finansami
Gwiazda serialu "M jak miłość" i jej mąż byli gośćmi ostatniego odcinka programu „Domówka u Dowborów”. W trakcie rozmowy powiedzieli, jaka jest sytuacji ich szkoły tańca. Okazuje się, że z powodu pandemii los ich firmy wisiał na włosku. „Pierwsze tańce i młode pary nas ratują” - wyznali.
Przed pandemię koronawirusa wiele firm na całym świecie zanotowało znalazło się w poważnych tarapatach. Jedną z nich była sieć szkół tańca należąca do Marcina Hakiela i jego żony, Katarzyny Cichopek-Hakiel.
W rozmowie z Joanną Koroniewską i Maciejem Dowborem małżonkowie wyznali, że gdyby nie możliwość udzielania lekcji parom planującym ślub, z ich firmą byłoby krucho. "Tak się cieszymy, bo nie ukrywam, że pierwszy taniec uratował naszą skórę biznesową w akademiach tańca" - powiedziała aktorka. Dodała też, że zainteresowanie kursami wzrosło, gdy tylko rząd przywrócił możliwość organizowania wesel.
Aktorka powiedziała też szczerze, że te lekcje tańca to teraz ich główne źródło dochodu. "Dzieciaki wyjeżdżają niedługo na wakacje, więc temat tańca dziecięcego nie jest aktualny. Te pierwsze tańce i młode pary nas ratują" - powiedziała.
Małżonkowie opowiedzieli również, jak zmieniła się weselna moda i z jakimi pomysłami przychodzą do nich klienci. "Nie do końca chodzi już o taniec, ale o show, żeby to fajnie sprzedać, żeby było dużo emocji" - wyjaśnił Marcin Hakiel, a jego żona dodała: "Pierwszy taniec to jest wybór młodej pary. Wierzcie mi, że walc już dawno odszedł do lamusa. Dzisiaj przychodzą pary ze swoją ulubioną piosenką i ona może być w każdym rytmie. Dużo par nie wie, czy to cza-cza, czy samba, a naszym zadaniem jest ułożyć do tego choreografię" - stwierdziła.
Kasia Cichopek zwróciła uwagę, że najpopularniejszym trendem wśród nowożeńców jest obecnie występ oparty na flashmobie. "Młodzi zaczynają tańczyć, a po chwili dołączają do nich inni goście czy świadkowie i robią z nimi jakiś synchron. Dzisiaj to jest show totalne, a ograniczeniem jest tylko nasza wyobraźnia" - powiedziała aktorka.