Reklama

Katarzyna Bosacka: Siła jest w nas

Gospodyni "Wiem, co jem i wiem, co kupuję" od lat daje widzom wskazówki, jak robić zakupy z głową. Spędza tym samym sen z powiek m.in. producentom żywności. Katarzyna Bosacka opowiada, co sądzi o głośnej ostatnio dyskusji na temat GMO.

Ciągle musimy uważać na to, co wkładamy do koszyka w sklepie?

Katarzyna Bosacka: - Nie lubię narzekać. Powiem więc tak: z jednej strony producenci nadal stosują różne sposoby, by oszukać konsumentów, z drugiej zaś niektórzy proponują nam coś lepszego, np. parówki bez glutaminianu sodu. W końcu zaczynamy mieć wybór. Cieszy mnie także fakt, że zaczął się ruch konsumencki. Poczuliśmy, że siła jest w nas i zaczęliśmy masowo sprawdzać etykiety.

Cena produktu zawsze przekłada się na jego jakość?

- Niestety, to tak nie działa. Trzeba zwracać uwagę m.in. na niuanse w nazwach produktów. Są parówki 'z szynki' i 'z szynką'. Te pierwsze mogą zawierać nawet 96% mięsa, drugie zaś np. tylko 1%.

Reklama

Jakie zatem nawyki musimy w sobie wyrobić podczas zakupów?

- Owoce i warzywa tylko polskie, jogurty - naturalne, bez zagęstników, mleko - najtańsze... Im produkt jest mniej przetworzony, bliższy naturze, tym jest lepszy i zdrowszy! Uważnie podchodziłabym do wędlin. Łatwo znaleźć w nich przedziwne składniki.

Wędliny bardzo często leżą bez opakowania.

- Pamiętajmy, że w świetle prawa osoba, która sprzedaje wędliny na wagę, ma obowiązek podania nam pełnego składu.

Pojawiają się akcje: pijmy wodę z kranu. Czy to dobry pomysł?

- Bardzo lubię wody średnio i wysokozmineralizowane, czyli takie, które zawierają powyżej 1000 mg/l składników mineralnych. Mają one smaki wiadomo, że pijąc je, dostarczamy organizmowi m.in. wapń i magnez. Wody źródlane zasadniczo nie różnią się dla mnie niczym od tzw. kranówki, co pokazały liczne badania. Jeśli więc mam wybór: źródlana czy z kranu, wybieram kranówkę.

Trwa dyskusja w kwestii GMO. Jakie jest pani zdanie na ten temat?

- Nie należę do osób, które dałyby się przykuć do drzewa z napisem: stop GMO. Patrzę na tę kwestię w szerszej perspektywie.

To znaczy?

- Możemy się spierać, czy wprowadzenie upraw z roślin modyfikowanych genetycznie jest zdrowe, czy wręcz przeciwnie. Badania nadal trwają. Natomiast jestem przekonana, że jeśli na szeroką skalę wprowadzimy uprawy GMO, to wyrugujemy stare odmiany. W ten sposób zabijemy bioróżnorodność i nasze jedzenie będzie jeszcze bardziej plastikowe, podobne smakowo. Jabłuszka tylko twarde, czerwone i słodkie, a ziemniaki duże i nijakie w smaku.

Czy coś jeszcze panią niepokoi?

- Zastanawiam się też, jak się ma uprawa GMO w stosunku do ekosystemu. Jeśli używamy na dużą skalę roundupu, który jest silnym chemicznym środkiem niszczącym chwasty i wszystko poza odporną na niego kukurydzą modyfikowaną genetycznie, to nie wiem, co się stanie dalej. Podsumowując: jestem przeciw, ale bez histerii.

Hasło GMO zaczęto stosować do reklamowania różnych produktów. Niestety, często jest to tylko tani chwyt.

- Możemy kupić np. jajka bez GMO. Tylko co z tego, skoro są one oznakowane numerem 3, czyli pochodzą z 'obozu koncentracyjnego dla kur' - hodowli, w której ptaki trzymane są w klatkach? Nie ma więc znaczenia, jakim ziarnem te kury były karmione.

Rozm.: M. Pokrycka.

Najlepsze programy, najatrakcyjniejsze gwiazdy - arkana telewizji w jednym miejscu!

Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!

Kurier TV
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy