Joanna Orleańska namiesza w "M jak miłość"
- Za mną pracowity rok, a moim marzeniem na 2014 jest granie mniej nieszczęśliwych kobiet - mówi Joanna Orleańska, którą niedługo zobaczymy w "M jak miłość".
Kim jest Beata Lubińska, w którą wcieli się pani niebawem w serialu "M jak miłość"?
- To była żona Roberta (Tomasz Borkowski - red.) i jedyna osoba, która miała odwagę wypowiedzieć mu wojnę w sądzie. Beata zaprzyjaźni się z Piotrem Zduńskim (Marcin Mroczek - red.), który jako prawnik zaoferuje jej swoją pomoc. Obydwoje spróbują zmusić Lubińskiego do wyprowadzki, jednak ten oczywiście nie podda się bez walki. Na Deszczowej długo jeszcze nie zagości więc spokój, lecz nie chcę nic więcej zdradzać. Powiem tylko, że nowa bohaterka ostro namiesza w serialu, pokazując, co potrafi zdeterminowana kobieta!
Tego rodzaju role są w jakiś sposób pani bliskie?
- Nie ukrywam, że zaskakują mnie propozycje, które dostaję w filmach i serialach. Nieszczęśliwe mężatki, ofiary przemocy domowej, słabe i kruche bohaterki dość mocno mijają się bowiem z moją wewnętrzną energią i temperamentem. Jednak rodzinne, szczęśliwe życie sprawia, że bez większego uszczerbku emocjonalnego mogę spokojnie pocierpieć na ekranie. Moja szalona córka i obdarzony dużym poczuciem humoru mąż szybko przywracają mnie na właściwe tory. Chociaż może nie powinnam wspominać w wywiadach, że wciąż żyjemy razem, bo przecież media interesują dzisiaj głównie rozwody oraz osoby z bogatą przeszłością (śmiech).
Różę Kossowską, którą gra pani w "Galerii", też czekają jakieś zawirowania i zawodowe perypetie?
- Dość dużym zaskoczeniem była dla mnie wiadomość, że serial "Galeria" powraca na ekrany TVP. Zdjęcia skończyliśmy przecież rok temu i powiem szczerze, zdążyłam już pożegnać się z Różą i o niej zapomnieć. Z tego, co pamiętam, zacznie zupełnie nowe życie i otworzy się na kolejną miłość. Reszta niech będzie zaskoczeniem zarówno dla widzów, jak i dla mnie samej (śmiech).
Gdzie jeszcze będziemy mogli panią zobaczyć w najbliższym czasie?
- Już niebawem mają rozpocząć się zdjęcia do drugiego sezonu "To nie koniec świata!", dlatego z niecierpliwością czekam na scenariusze nowych odcinków - ten serial jest dla mnie miłą odskocznią od filmów "trudnych". Zoja, którą tam gram, jest trochę naiwna, ale zawsze uśmiechnięta, a mój serialowy mąż, w którego wciela się Jerzy Schejbal, wiele lat temu przyjmował mnie do szkoły teatralnej i był moim dziekanem. W Teatrze Polskim we Wrocławiu grywałam jego córki, ale lata lecą i teraz jestem jego serialową żoną, a Krystian Wieczorek mówi do mnie "mamo". Przerażające, że czas tak przyspieszył (śmiech). Ostatnio pracowałam też na planie nowego filmu Magdaleny Piekorz "Zbliżenia", gdzie zagrałam dojrzałą kobietę, rozdartą między mężem a matką, którą bardzo kocha.
Rozmawiał Artur Krasicki