Reklama

Joanna Moro: "Talianka" jak "Anna German"?

Czy "Talianka", rosyjski serial z Joanną Moro w roli głównej, okaże się takim samym przebojem jak telewizyjna produkcja o Annie German? "Przede wszystkim jest to przepiękna historia miłości" - zachwala produkcję polska aktorka.

W wiosennej ramówce TVP1 pojawi się nowy serial - rosyjska "Talianka". Jego akcja rozgrywa się w pierwszych latach po II wojnie światowej. Głównymi bohaterami są rosyjski lotnik Stiepan i jego żona, włoska tancerka Giulietta. Poznają się we Włoszech podczas zawieruchy wojennej. Kiedy nastaje pokój, biorą ślub, zamieszkują w Rzymie, rodzi im się córka Sophie. Stiepan namawia Giuliettę, by we troje przeprowadzili się do Moskwy. Jego ojczyzna nie wita ich jednak przyjaźnie... Serial emitowany będzie od 6 marca. Składa się z ośmiu odcinków.

Jak zachęciłabyś Polaków do tego, by oglądali "Taliankę"?

Reklama

Joanna Moro: - Przede wszystkim jest to przepiękna historia miłości. Miłość przedstawiona w "Taliance" nie jest typowo piękna i prosta. Uczucie łączące głównych bohaterów jest trudne i wymagające. Przy okazji poznamy mniej znane karty historii Rosji. Przeszłość jest tu pokazana klarownie i niestronniczo. W serialu Rosja nie jawi się jako sielankowe miejsce. Poza tym, zobaczymy przepiękne kostiumy.

Kim jest aktor, który gra twojego męża? Czy w Rosji jest znanym artystą?

- To Andriej Mierzlikin, aktor, który grał w wielu wybitnych filmach rosyjskich i występował na deskach teatrów w Petersburgu i Moskwie. Jest rozchwytywany, nieustannie przemieszcza się z planu na plan.

A jak pracowało ci się z tą małą księżniczką o blond włosach, która wcieliła się w twoją córkę, Sophie?

- Jelizawieta okazała się być wspaniałą, cudną dziewczynką. Aniu razu nie marudziła na planie. Już dwukrotnie razem z mamą odwiedziła Polskę. Bardzo im się u nas podoba. Byłyby zachwycone, gdyby mogły u nas pracować.

Gdzie powstawały zdjęcia do serialu?

- Zdjęcia kręciliśmy najpierw pod Petersburgiem. Mieszkaliśmy w małym przemysłowym miasteczku Wołchow, gdzie można było poczuć ducha dawnych czasów. Miałam wrażenie, że od 30 lat nic się tam nie zmieniło. Leży nad rzeką o tym samej nazwie, która uchodzi do jeziora Ładoga, największego w Europie. Zdjęcie realizowane były również w samym Petersburgu. Widać tam bogactwo dawnych czasów, pełno jest pałaców, ale jednak poza głównymi ulicami miasto jest zaniedbane. Zdarzają się budynki bez okien.

A jak zapamiętałaś Krym?

- Krym udawał w serialu Włochy. Kręciliśmy i nad pięknym, lazurowym morzem, i w górach. Kiedyś zdziwiłam się, gdy znajomi powiedzieli mi, że jadą w góry na Krym. Wyspa ta bardziej kojarzyła mi się z morzem. Dzisiaj już wiem, że Krym ma piękne góry. Byłam tam, kiedy krajobraz był bardzo kolorowy.

Czy "Talianka" była już emitowana w Rosji?

- Z tego co wiem, serial nie był jeszcze pokazywany w Rosji. Miał już premierę w Kazachstanie. Wyprzedziliśmy Rosjan. Bardzo z tego powodu ubolewają.

Rozmawiał Andrzej Grabarczuk (PAP Life).

Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!

Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady!

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: mor | Joann Moro
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy