Joanna Moro ochrzciła córkę. Nie obyło się bez komplikacji
Joanna Moro, decydując się na chrzest córki w Wilnie i to w dobie pandemii, podjęła się trudnego zadania. Jedną z przykrych niespodzianek było to, że na uroczystości nie mogła pojawić się matka chrzestna dziewczynki, gdyż Litwa wprowadziła kwarantannę dla przyjezdnych z Polski.
Joanna Moro w niedzielę 16 sierpnia ochrzciła swoją córkę Ewę. Uroczystość odbyła się w rodzinnym mieście aktorki, Wilnie, w Kościele św. Jakuba i Filipa. Dwa dni później na swoim Instagramie opowiedziała o kulisach tego wydarzenia.
"To było wyjątkowe święto! Cieszymy się, że się udało - choć nieco inaczej niż zakładaliśmy. Od samego początku, wiadomo jak u większości, ostatnio wszystko było pod górkę, ale daliśmy radę i to było piękne niezapomniane przeżycie. Tego dnia wszystko było jak z bajki. Od początku do końca, tak jak sobie można wymarzyć. No może kilka +ale+ i to ważnych było, ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło" - zaczyna swoją relację z chrzcin.
Rodzinie Moro dały się we znaki komplikacje związane z pandemią. "Wiadomo chrzest w czasach koronawirusa nie jest lekko zorganizować. Ważne jest bezpieczeństwo, ale i trzeba było nie przesadzać z liczbą gości i dużo innych czynników się złożyło na to, jak wyglądał ten dzień. Część gości nie mogła uczestniczyć w uroczystości i to najbliższych, z różnych przyczyn, ale wszystkie pośrednio związane z pandemią. Do ostatniej chwili niemalże wszystko było niepewne" - opowiada aktorka.
Na uroczystości nie mogła się pojawić m.in. aktorka Anna Gzyra, która miała zostać matką chrzestną Ewy. Władze litewskie ustanowiły jednak, że od 10 sierpnia do odwołania osoby wjeżdżające z Polski na Litwę podlegają obowiązkowej samoizolacji na okres 14 dni. "Nasza Kochana chrzestna, Anna Gzyra nie mogła przekroczyć granicy bez odbycia kwarantanny. Wszystkie jej plany legły w gruzach w parę dni, więc była z nami w tym ważnym dniu tylko mentalnie. Świadkiem chrztu w jej imieniu była moja Kochana ciocia Jasia. Wiem, że Ania bardzo to przeżyła, ale zobaczysz kiedyś przynajmniej będzie, co wspominać przy herbacie na stare lata... jak już Ewunia nam wyfrunie z gniazdka..." - kończy swoją relację Moro.
Joanna i jej mąż Mirosław Szpilewski poza córką wychowują jeszcze dwóch synów. Ich najmłodsza latorośl przyszła na świat 30 stycznia 2020 r.
***Zobacz także***