Jan Nowicki: Reklamowy debiut
Decyzję, czy wystąpić w reklamie, konsultował z Antonio Banderasem, a 350 tys. zł., które za nią dostał, wyda, wyrzuci, albo i zje. Jan Nowicki z przymrużeniem oka opowiada o swoim udziale w reklamie jednej z sieci komórkowych.
W niedzielę zobaczyliśmy pana w reklamie sieci komórkowej. To pierwszy raz, kiedy bierze pan udział w kampanii reklamowej. Co się stało, że przyjął pan propozycję zagrania w spocie?
Jan Nowicki: - Po prostu nigdy wcześniej nikt mi udziału w reklamie nie proponował.
I zgodził się pan tak bez zastanowienia?
- Nie, nie. Oczywiście skonsultowałem się z innymi gwiazdami, które występują w reklamach. Zadzwoniłem do Banderasa, który powiedział mi, żebym nie odmawiał, zadzwoniłem do Sophie Loren, która powiedziała: "Si, si Giovanni, zagraj" i jeszcze do Claudii Schiffer, która też stwierdziła, że to dobry pomysł. Tak upewniłem się, że warto w to wejść. Serio, to bardzo spodobał mi się mój tekst. Moim zdaniem to jedna z najciekawszych reklam, jakie powstały. Opowiadam w niej o życiu, przyjaźni i miłości, a nie samych telefonach.
A jak było na planie spotu?
- Pracowałem ze świetnym reżyserem i genialną, polską i zagraniczną ekipą. Na planie panowała przyjemna atmosfera, ludzie byli bardzo życzliwi i profesjonalni. Wiadomo, że takie reklamy mają ogromny budżet, co przekłada się na świetne warunki pracy - catering i przyczepę, w której można odpocząć. Ludzie przemili, co chwila ktoś pytał, czy może czegoś się napiję, czy wszystko jest ok. Przyglądałem się temu z rozczuleniem.
To było zupełnie nowe doświadczenie?
- Nakręciłem ponad 200 filmów, a tam przeżyłem szok. Byłem traktowany wreszcie jak przystało na aktora.
Rola w 90-sekundowym spocie to dla pana pewnie bułka z masłem?
- Jeśli chodzi o same zadania aktorskie to przecież są to sprawy elementarne, poziom z zajęć w szkole teatralnej. Reżyser był wymagający, praca intensywna, ale bardzo przyjemna. W dodatku ekipa w dużym stopniu składała się z pięknych kobiet...
Czyli miło się pracowało?
- O, tak! Proszę sobie wyobrazić, że raz jadę z kierowcą na plan, podbiega do niego długonoga atrakcyjna dziewczyna, wita się z nim. Pytam, kto to, a on mi mówi, że to jego szefowa, pani prezes. Zawsze prezesowie kojarzyli mi się z wąsem i brzuchem, a tu taka przyjemna odmiana.
Za reklamę otrzymał pan 350 tys. złotych. Co pan zrobi z takimi pieniędzmi?
- Już kiedyś w życiu powąchałem pieniądze, więc nie jest to dla mnie jakiś szok. Jak ktoś zna trochę mój życiorys, to wie, że całe życie znakomicie potrafiłem je wydawać, wyrzucać przez okno. Na pewno nie zmieni to mojego życia, nieraz zdarzało mi się występować za flaszkę i zupę. A co z nimi zrobię? Wydam, wyrzucę, spalę. Proszę napisać, że część z nich zjem, bo nigdy nie wiedziałem jak smakuje pieniądz.
Rozmawiała Agata Żurawska