Jan Frycz: Wkurza mnie chamstwo
"Geniusz!" - tak dziś opisują go dziennikarze i widzowie serialu HBO "Ślepnąc od świateł". Jego gangster "Dario" - łysy, z wytatuowaną na piersi śmiercią - to aktorska perła.
- Wkurza mnie chamstwo, wobec, którego jestem bezradny. Nie wiem, jak na nie reagować. Macham więc ręką i odchodzę w milczeniu - mówił jeszcze niedawno w wywiadach Jan Frycz.
Okazuje się, że tę bezsilność przekuł w sukces. Nie ma obecnie w kinie ani w telewizji bardziej brutalnego, nieobliczalnego i jednocześnie prawdziwego czarnego charakteru, niż jego bohater z serialu HBO "Ślepnąc od świateł".
Jedna ze scen: Dario wchodzi do restauracji, wymachuje bronią i grozi właścicielowi śmiercią (słowa dotrzymuje w kolejnym odcinku). Siada przy stole z Jackiem (Robert Więckiewicz) i Kubą (Kamil Nożyński). Zamawia wódkę. Jest pijany, pociera nerwowo łysą czaszkę rękami. Rozchyla koszulę, ukazując wytatuowaną na piersiach śmierć.
To gangster z lat 90. XX wieku. Nie przystaje do nowoczesnej Warszawy, którą tu widzimy. Jednak właśnie wyszedł z więzienia i zrobi wszystko, by po swojemu ustawić porządek w tym mieście.
Sekretem sukcesu Jana Frycza jest dobrze napisany scenariusz oraz jego własny pomysł na tę postać. Oglądając go, widzimy, że pod brutalnością kryje się inteligencja, ale też smutek i pustka. Dołująca myśl, że nie ma nic do stracenia.
Początki kariery Jana Frycza nie należały do udanych. Kiedy skończył studia w Krakowie i przybył do Warszawy w nadziei na wspaniałe role, zastał... stan wojenny.
"Dlaczego właśnie teraz, kiedy ja zaczynam?" - myślał wtedy. Kiedy w dodatku odmówił udziału w filmie o przyjaźni radziecko-polskiej, podpadł władzy i przez pewien czas nie dostawał żadnych ról. Ratowała go praca w teatrze.
Zła passa minęła i zaczęły się ciekawe wyzwania, m.in. w "Pożegnaniu jesieni" (1990), "Pornografii" (2003), "Pręgach" (2004). Ceniono go za role mroczne, brutalne, ale szersza publiczność poznała Frycza w komedii "Nigdy w życiu" (2004). Były mąż Judyty (Danuta Stenka) kompletnie nie wie, czego w życiu chce. Najpierw ją zostawia, potem pragnie wrócić.
- Większość rzeczy zagrałem poniżej założeń - twierdzi Jan Frycz. Wiosną tego roku aktor obchodził 64. urodziny. W tym roku minęło też 40 lat od kiedy skończył PWST w Krakowie. I zaczął się chyba najlepszy czas w jego karierze!