Reklama

Jacek Kurski o Opolu: To był horror z happy endem

Festiwal w Opolu okazał się wielkim sukcesem - ocenił prezes Telewizji Polskiej Jacek Kurski. Tegoroczny Festiwal Polskiej Piosenki mimo dużej konkurencji komercyjnych stacji przyciągnął w weekend przed telewizory największą liczbę widzów. I to mimo obaw, że wrześniowy termin będzie mniej atrakcyjny niż czerwcowy. Jacek Kurski podziękował artystom za to, że "nie dali się skłonić do bojkotu" i upolitycznienia festiwalu.

Festiwal w Opolu okazał się wielkim sukcesem - ocenił prezes Telewizji Polskiej Jacek Kurski. Tegoroczny Festiwal Polskiej Piosenki mimo dużej konkurencji komercyjnych stacji przyciągnął w weekend przed telewizory największą liczbę widzów. I to mimo obaw, że wrześniowy termin będzie mniej atrakcyjny niż czerwcowy. Jacek Kurski podziękował artystom za to, że "nie dali się skłonić do bojkotu" i upolitycznienia festiwalu.
Jacek Kurski na opolskim festiwalu /Jarosław Antoniak /MWMedia

- Oglądalność pobiła wszelkie rekordy i wszelkie oczekiwania. Mieliśmy obawy, że wrześniowy termin, atmosfera pewnego hejtu plus konkurencja premierowych serii w jesiennej ramówce konkurencyjnych, komercyjnych stacji przełożą się na słabszą oglądalność. Tymczasem okazało się, że zarówno w piątek, sobotę, jak i w niedzielę Jedynka pobiła konkurencję - mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Jacek Kurski, prezes Telewizji Polskiej S.A.

Według danych Nielsen Audience Measurement w piątek, 15 września, festiwal piosenki w Opolu obejrzało przez telewizorami 2,4 mln widzów (udział 22,7 proc.). Natomiast w sobotę i niedzielę koncerty w opolskim amfiteatrze oglądało odpowiednio 1,7 mln (15,9 proc.) oraz 2,1 mln (18,3 proc.) widzów. Hitem okazał się koncert Maryli Rodowicz, który w trakcie weekendu był najchętniej oglądanym programem spośród wszystkich stacji telewizyjnych. Według Nielsena jubileusz 50-lecia kariery estradowej piosenkarki śledziło w TVP1 3,5 mln osób, choć - według prezesa stacji Jacka Kurskiego - są to znacznie zaniżone statystyki.

Reklama

- W piątek w szczytowym momencie Marylę Rodowicz oglądało 5,5 mln ludzi. "Premiery" w sobotę obejrzało 3,8 mln widzów, a koncert "Od Opola do Opola" w czasie wykonu Margaret - 4,4 mln. To są niebotyczne, olbrzymie liczby, które pokazują, że Polacy chcieli tego festiwalu i czekali na niego, nawet w opóźnionym terminie. Dzisiaj możemy być dumni z tego, że podjęliśmy decyzję o uratowaniu tego fenomenu polskiej kultury - twierdzi Kurski.

54. Festiwal Polskiej Piosenki w Opolu miał do pokonania dużą konkurencję. Przesunięcie terminu festiwalu z czerwca na wrzesień spowodowało, że był on nadawany równolegle z nowym serialem Polsatu czy kolejną edycją show "Mam talent!" w TVN.

Na wczorajszej konferencji prezes TVP Jacek Kurski podsumował wyniki oglądalności i ocenił, że festiwal w Opolu zakończył się wielkim sukcesem - zarówno pod względem organizacyjnym, jak i artystycznym. Podziękował też ponad setce artystów, którzy wstąpili na deskach opolskiego amfiteatru za to, "że nie dali się skłonić do bojkotu" i wciągnąć w próby upolitycznienia festiwalu.

- Od strony finansowej koszty festiwalu będą podobne lub minimalnie niższe niż w czerwcu. Wydałem taką dyspozycję służbom konstruującym budżet, żeby całość nie wyszła drożej. Od strony organizacyjnej też udało się fantastycznie, natomiast jest pewna zmienna, na którą nie mamy wpływu - to jest pogoda, deszcz i zimno. Było 9-10 stopni i ulewa. Bilety na koncert Maryli Rodowicz były sprzedane w 90 proc., w 75 proc. na sobotę i prawie w 70 proc. na niedzielę, a więc określona liczba osób podjęła w tych warunkach atmosferycznych decyzję o tym, żeby wyjść wcześniej albo w ogóle nie przyjść. Telewizja odpowiada za oglądalność tam, gdzie nie pada i nie jest zimno, czyli przed telewizorami i tam była ona fantastyczna. To jest dla nas wyznacznik - podkreśla Kurski.

Prezes TVP poinformował również, że otrzymuje pierwsze sygnały świadczące o tym, że Opole chce wrócić do współpracy jako współorganizator Festiwalu Polskiej Piosenki. Jednocześnie zaznaczył, że Telewizja Polska jest otwarta na współpracę, choć pokazała, że "sama też jest w stanie zorganizować bardzo dobry festiwal". - Mam sygnały od osób, które tworzyły artystycznie ten festiwal, że jest takie zainteresowanie. Potrzeba teraz pewnej refleksji, żeby opadł kurz i żebyśmy nabrali dystansu do zdarzeń od maja do września, do tego horroru z happy endem. Musimy ustanowić taki rodzaj współpracy, który będzie optymalny i dla polskiej kultury, i dla telewizji, telewidzów, i dla Opola - tłumaczy Kurski.

W ocenie prezesa TVP formuła festiwalu w Opolu nie wymaga większych zmian. W przyszłości należałoby jednak rozważyć zadaszenie amfiteatru, żeby uniezależnić festiwal i publiczność od warunków pogodowych. - Nie wiem, czy da się to zrobić w rok, ale przydałoby się zadaszenie. To nie jest wielki amfiteatr i wydaje się, że nie jest to wielka inwestycja, żeby uniezależnić się od deszczu - podsumowuje Kurski. 

Newseria Lifestyle/informacja prasowa
Dowiedz się więcej na temat: Jacek Kurski | Festiwal w Opolu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy