Im w telewizji wolno więcej
Jeśli chodzi o stroje, to w telewizji największą swobodą cieszą się prezenterzy pogody. O swojej szafie i modowych szaleństwach na wizji opowiada Dorota Gardias.
PAP Life: - Czy pani szafa podzielona jest na ubrania "do telewizji" i "po pracy"?
Dorota Gardias: - Oczywiście. Na gale i różne uroczystości mogę sobie pozwolić na trochę większe szaleństwa, ale do pracy już nie zawsze. Obowiązuje mnie mniej lub bardziej formalny uniform - jeśli spódnica to zazwyczaj po kolana, a sukienka czy bluzka nie może mieć zbyt dużego dekoltu. Praca w telewizji rządzi się swoimi prawami.
Mimo tych reguł pogodynkom udaje się skraść serca telewidzów...
- To prawda, bo prezenterki pogody mogą sobie pozwolić na troszkę więcej w kwestii mody. Czasami szalejemy z kolorami, a podczas nagrań wyjazdowych pojawiamy się w kapeluszach, kolorowych chustkach, a nawet z kwiatem we włosach.
To pomysły stylistów?
- Czasami styliści podpowiadają, ale w moim przypadku zwykle jest to inwencja własna.
A jakie było dotychczas największe modowe szaleństwo na wizji?
- Chyba za takie można uznać moją ostatnią stylizację: słomiany kapelusz z kolorowymi wstążkami i dżinsowe krótkie spodenki założone do jasnej koszulki.