Reklama

Harcerskie wakacje Tomasza Sapryka

​Tomasz Sapryk, znany m.in. z serialu "Singielka", w młodości był harcerzem. "Zdobywanie sprawności, pionierka, kopanie latryn, kąpiele w jeziorze i wakacje za 2,20 zł" - wspomina tamte czasy aktor.

​Tomasz Sapryk, znany m.in. z serialu "Singielka", w młodości był harcerzem. "Zdobywanie sprawności, pionierka, kopanie latryn, kąpiele w jeziorze i wakacje za 2,20 zł" - wspomina tamte czasy aktor.
Kiedyś spędzało się wakacje za 2,20 zł - wspomina Tomasz Sapryk /Paweł Wrzecion /MWMedia

Tomasz Sapryk, który na początku lat siedemdziesiątych wstąpił do Związku Harcerstwa Polskiego przyznaje, że bardzo wpłynęło to na jego dzieciństwo i młodość. Aktor wspomina tamtejsze czasy jako wspaniałe.

"Wyjeżdżaliśmy na obozy, zdobywaliśmy sprawności, tworzyły się drużyny, które bardziej zwracały uwagę na historię Polski. Przede wszystkim to była wspaniała młodość w lesie, tzw. pionierka, budowanie mebli, kopanie latryn, kąpiele w jeziorze i wakacje za 2,20 zł, bo tyle kosztował bilet" - wylicza PAP Life Sapryk i przyznaje, że harcerstwo nauczyło go wielu przydatnych do dziś rzeczy. "Nie jest problemem dla mnie gdzieś na jakimś biwaku czy wyjeździe rozpalić ognisko albo chociażby ogień w domowym kominku" - zauważa Sapryk.

W harcerstwie trzeba wykazać się kreatywnością. Dziś dzieci mają inne "atrakcje" - komputery, tablety, telefony. "Spędzanie czasu bez tych wszystkich urządzeń, które faktycznie są istotne, bo przecież to jest nasz dzisiejszy sposób komunikacji, ale apeluję do wszystkich rodziców, że jest możliwość poprowadzenia swoich dzieci w sposób inteligentnej kontroli, nie zabierając im tego wszystkiego. Natomiast rower, wycieczka piesza, pójście na basen, jakiś biwak, zaaranżowanie takich sytuacji przynosi ogromne korzyści potem w relacji rodzic-dziecko, a jednocześnie rozwija wyobraźnię" - tłumaczy aktor.

Reklama

Sapryk ma troje dzieci. Chociaż żadne z nich nie należało do harcerstwa, aktor zarażał je pasją do aktywnego spędzania czasu. "Dzieci często proszą rodziców o jakieś wyjście. U nas w domu było odwrotnie - to ja byłem tym tzw. 'męczącym ojcem', który namawiał dzieci by poszły z nim na spacer czy na rower, to ja byłem tym, który wyciągał je z domu. Poniekąd dzięki temu dzisiaj mamy super przyjaźń. Zawsze gdzieś tam w środku wzruszam się na myśl o tych słowach, bo to jest taka fajna rzeczywistość, którą udało się nam z żoną wypracować" - kwituje Sapryk.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Tomasz Sapryk
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy