Reklama

George R.R. Martin może zostać uwięziony, bo nie wydał „Wichrów zimy” w terminie

W maju ubiegłego roku pisarz złożył ważną obietnicę. Zapowiedział, że jeśli do 29 lipca 2020 roku nie wyda kolejnego tomu sagi „Pieśń lodu i ognia”, czyli dziejów mieszkańców Siedmiu Królestw, leżących na kontynencie Westeros, to pozwoli zamknąć się w celi nad kwaśnym jeziorem na wulkanicznej wyspie w Nowej Zelandii. Może już się pakować, bo nie dotrzymał słowa.

W maju ubiegłego roku pisarz złożył ważną obietnicę. Zapowiedział, że jeśli do 29 lipca 2020 roku nie wyda kolejnego tomu sagi „Pieśń lodu i ognia”, czyli dziejów mieszkańców Siedmiu Królestw, leżących na kontynencie Westeros, to pozwoli zamknąć się w celi nad kwaśnym jeziorem na wulkanicznej wyspie w Nowej Zelandii. Może już się pakować, bo nie dotrzymał słowa.
George R. R. Martin z nagrodą Emmy za najlepszy serial "Gra o tron" / Jason Merritt /Getty Images

Data, którą wyznaczył sobie pisarz, nie jest przypadkowa. Tego dnia w Nowej Zelandii miała się rozpocząć 78. edycja World Science Fiction Convention, zwana też Worldconem. Martin ponad rok temu (21 maja 2019 roku) zapowiedział w swoim blogu, że jeśli do tego czasu nie będzie miał w ręku gotowej książki, zgadza się na wymierzenie dość wyjątkowej kary. "Macie tutaj moje formalne pisemne pozwolenie na uwięzienie mnie w małej chatce na wyspie White, z widokiem na to kwaśnie jezioro siarkowe. Dopóki nie skończę. Jeśli gryzące opary nie zepsują mojego starego edytora tekstu DOS, wszystko będzie dobrze" - napisał.

Wspomniana wyspa, znana też pod nazwą Whakaari, znajduje się w Nowej Zelandii, 48 km od wschodniego wybrzeża Wyspy Północnej. W zasadzie ciągle kształtowana jest przez aktywny, podwodny wulkan. Ostatnia duża erupcja miała miejsce 9 grudnia 2019 roku, czyli już po deklaracji pisarza. W wyniku tego wybuchu zginęło 21 osób.

Nowozelandzki Worldcon rozpoczął się w wyznaczonym terminie, ale z powodu pandemii odbywa się wirtualnie. Spotkania organizowane są zdalnie, głównie przy użyciu platformy społecznościowej Discord. Martin także uczestniczy w tej imprezie zdalnie, a jego fani dopominają się, by faktycznie się odizolował, bo może to go zmobilizuje do zakończenia pracy nad książką, której wydanie przekłada z roku na rok od co najmniej 4 lat. Jeden z miłośników jego twórczości nich wydał nawet na Twitterze wirtualny nakaz aresztowania pisarza. Inni przyjmują zakłady, że Martin nie skończy tej książki przed śmiercią.

Autor na razie nie odniósł się do tych roszczeń. W swoim blogu powitał uczestników wirtualnej konwencji i poinformował ich o swoim dyskomforcie związanym z tą wymuszoną formułą. "Jestem jednym z najmniej obeznanych z technologią pisarzy science fiction na świecie. W każdym razie poza Howardem Waldropem. Gdyby panele można było jakoś przeprowadzić na starej platformie GEnie, dałbym radę (...). Ale rozumiem, że używamy czegoś, co nazywa się Zoom, a każda moja próba użycia Zooma do tej pory kończyła się katastrofą. Tym razem otrzymam pomoc techniczną, więc może pójdzie lepiej..." - napisał.

Cykl powieści "Pieśń lodu i ognia" cieszy się ogromną popularnością. Na podstawie tych książek powstał słynny serial "Gra o tron".

Reklama
PAP life
Dowiedz się więcej na temat: George R.R. Martin
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy