George R.R. Martin: Autor "Gry o tron" o pandemii. "Śmierć jest do bani"
Twórca sagi "Pieśń lodu i ognia", na podstawie której powstał serial "Gra o tron", podsumował w swoim blogu rok "setek tysięcy covidowych zgonów". Ma też dwie wiadomości dla tych, którzy nie mogą się doczekać kolejnego tomu sagi, czyli "Wichrów zimy" - dobrą i złą.
Dobra wiadomość jest taka, że Martin napisał już "setki stron" oczekiwanej powieści. "Może z powodu izolacji, może mam dobrą passę. Miewam dobrą passę" - wyznał refleksyjnie.
Zła wieść? Martin twierdzi, że musi zapisać jeszcze kolejne setki stron, by poczuć, że jest zadowolony z końcowego efektu. W związku z tym ma nadzieję (ale tylko nadzieję, pewności nie), że uwinie się z książką w tym roku. Konkretnego terminu nie chce już podawać, bo... "za każdym razem, gdy tak robię, dupki w Internecie uznają to za 'obietnicę', a potem niecierpliwie czekają, żeby mnie ukrzyżować, gdy spóźniam się z terminem. Powiem tylko, że jestem pełen nadziei" - napisał.
Dodał też, na swoje usprawiedliwienie, że wyczekiwany tom sagi nie jest jedyną rzeczą, nad którą pracuje. "Mam jeszcze milion innych do zrobienia. Mój talerz jest przepełniony" - wyznał.
Choć w minionym roku miał "dobrą passę" w pisaniu, to i tak uznaje go za "chyba najgorszy" w całym dotychczasowym życiu. Wśród wielu tragedii, które dotknęły świat, Martin za największą uważa "setki tysięcy covidowych zgonów". Wyznał, że z powodu pandemii stracił wielu przyjaciół, niektórych bardzo mu bliskich.
"Mam kilku innych przyjaciół, którzy nie są zdrowi, więc obawiam się, że może być jeszcze więcej strat" - dodał pisarz. Boi się nie tylko tego, w ogóle uważa, że "najgorsze w tej pandemii może jeszcze nadejść". Choć, jak przyznał, dostrzega też światełko w tunelu.
"Jak miliony innych, czekam na swoją kolej, by otrzymać szczepionkę. Jestem na liście. Mam nadzieję, że niedługo... w międzyczasie będę nadal chodził zamaskowany i poddawał się kwarantannie tak często, jak to możliwe" - zapewnił.
Choć w najnowszym wpisie Martin mocno narzekał na swoją starość, to ostatecznie stwierdził, że jest coś od niej gorszego. "Śmierć jest do bani, nawet gorsza niż starzenie się" - napisał.
Żeby nie uznawać ubiegłego roku za kompletną porażkę, autor sagi "Pieśń lodu i ognia" postanowił wymienić też "zdecydowanie najlepszą rzecz, jaka się w nim wydarzyła". Jego zdaniem było to odejście Donalda Trumpa. Martin zauważył przy tym, że były prezydent USA ustąpił z urzędu równie brzydko, jak nań wstąpił i jak później rządził. "Co za podły, nikczemny człowiek" - podsumował pisarz.