Finalistka "Mam talent!" kelnerką
Ania Teliczan, która trzy lata temu była w finale "Mam talent!", pożaliła się lokalnej gazecie, że już nikt o niej nie pamięta. Zapomniana młoda piosenkarka na chleb zarabia jako kelnerka i myśli o wydaniu płyty.
Po sukcesie w telewizyjnym show nazwano ją "polską Amy Winehouse". Były sesje zdjęciowe, podróże do Londynu i wiele pozytywnej energii. Dziś z tamtych uniesień zostało niewiele.
"Nie wiem, czemu tak wyszło" - przyznała szczerze "Gazecie Olsztyńskiej" pochodząca z Ostródy Teliczan. Wyjawiła, że po zakończeniu programu zagrała raptem kilka koncertów w lokalnych radiach.
Potem zainteresowanie nią było coraz mniejsze, aż w końcu z braku zajęcia artystka zatrudniła się w barze sushi w Warszawie. Ale nie jako "śpiewająca do ryby", tylko jako kelnerka.
"Nie nastawiałam się za bardzo na sukces, więc nie jestem mocno bardzo rozczarowana" - przyznała Teliczan. W tym samym wywiadzie opowiada też o tym, jak światowe życie wiodła chwilę po programie.
"W jednym tygodniu musiałam być w Olsztynie, pojechać do Warszawy na sesję zdjęciową, na weekend leciałam do Londynu nagrywać płytę" - wspominała.
Teliczan dopytywana przez dziennikarza "dlaczego wyszło jak wyszło" unikała jasnej odpowiedzi. Mówiła o tym, że nikt się nią profesjonalnie nie zajął i o tym, że jej koncerty wytwórnia wyceniała zbyt drogo. Na koniec rozmowy podkreśliła, że jest optymistką i ... myśli o wydaniu kolejnej płyty.
Zobacz klip Ani Teliczan "One True Lover":
Najlepsze programy, najatrakcyjniejsze gwiazdy - arkana telewizji w jednym miejscu!
Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!