Reklama

Ewa Gorzelak: Największa wygrana w życiu

Zwycięstwo nad chorobą synka to jej największa wygrana w życiu. Zmieniło wszystko.

Delikatna brunetka z burzą ciemnych włosów i wdzięcznym uśmiechem. Ewa Gorzelak (38 l.) już podczas studiów w warszawskiej Akademii Teatralnej budziła duże zainteresowanie. Koledzy z roku przepowiadali jej wielką karierę w zawodzie, a najczęściej widzieli ją w telewizji. Zaraz po studiach, już z dyplomem magistra sztuki, dostała się do elitarnego grona artystów Teatru Narodowego. Zagrała też m.in. w serialach "Dom" i "Złotopolscy". Ale wielką popularność przyniosła jej rola Gabrysi Góralczyk w serialu "Na Wspólnej". Z badań widowni wynikało, że grana przez panią Ewę bohaterka była jedną z najbardziej lubianych w serialu. Drzwi do wielkiej kariery wydawały się szeroko otwarte...

Reklama

Co się stało, że wielkiej kariery nie zrobiła? Aktorka przyznaje, że mimo wszystko aktorstwo nigdy nie stanowiło nadrzędnego celu w jej życiu. Pragnęła domu, kochającej się rodziny. I dziś to uważa za największy sukces. Wyszła za mąż za aktora Zbigniewa Dziducha (41 l.) i oboje zdecydowali się powiększyć rodzinę. Urodziła Franka (12 l.), dwa lata później Rysia. Idealnie godziła rolę mamy, żony i aktorki. Do chwili, gdy u młodszego synka, rocznego Rysia, zdiagnozowano chorobę nowotworową - guza mózgu.

- Wszystkie inne sprawy przestały mieć znaczenie - wspomina ten czas.

W jednej sekundzie zrezygnowała z teatru i gry w serialu. Choć lekarze nie dawali szans na wyjście chłopca z choroby, postanowiła walczyć o życie synka. Bo nic innego nie miało znaczenia. Leczenie trwało dwa lata. Przez ten czas aktorka miała dwa domy. Jeden - rodzinny pod Warszawą i drugi - na oddziale onkologii Centrum Zdrowia Dziecka w Międzylesiu.

Dziś mówi z wielką dumą, że zwycięstwo nad chorobą synka to największa wygrana w życiu. W podziękowaniu za wyzdrowienie Rysia, pani Ewa postanowiła pomagać innym dzieciom okrutnie doświadczonym przez tę straszną chorobę. Tak powstała fundacja "Nasze Dzieci", która opiekuje się małymi pacjentami kliniki onkologicznej w Centrum Zdrowia Dziecka.

Praca w fundacji pochłania ją bez reszty. Mogłaby o niej opowiadać godzinami. - Powstała z wdzięczności za zdrowie Rysia - tłumaczy. Choroba syna nie tylko zmieniła spojrzenie pani Ewy na świat i nie tylko przyczyniła się do powstania fundacji. To bolesne doświadczenie scaliło jej rodzinę. Ukształtowało też charakter dzieci.

- Przez swoją chorobę Rysio nabrał pewnych cech charakteru. Jest szalenie ambitny, twardy w dążeniu do celu, nie ma dla niego przeszkód nie do pokonania - mówi pani Ewa.

Za to Franio, który bardzo się o brata martwił, jest bardzo troskliwy, opiekuńczy, wrażliwy. Czuje za brata odpowiedzialność - opowiada aktorka.

I być może to właśnie mały Franek zrobi prawdziwie wielką aktorską karierę w rodzinie pani Ewy. Chłopiec zbiera pochwały w teatrze Roma, gdzie gra tytułową rolę w spektaklu "Mały Książę" i w musicalu "Nędznicy". - Kiedy Franio kłania się publiczności, jestem bliska płaczu - wyznaje.

Od kilku lat synowie mówili mamie po cichu, że bardzo chcieliby mieć jeszcze siostrzyczkę. Aktorka nie mogła się tym prośbom oprzeć... I rok temu, w styczniu, przyszła na świat Zosia.

- Mamy teraz rodzinę 2+3. Jestem szczęśliwa, że tak się wszystko potoczyło. Jestem i zawsze będę przede wszystkim mamą i żoną. I nie mam nawet cienia żalu, że rodzinne dramaty odciągnęły mnie od aktorstwa. Mam wrażenie, że wszystko jest tak jak być powinno - mówi zadowolona.

IW

Najlepsze programy, najatrakcyjniejsze gwiazdy - arkana telewizji w jednym miejscu!

Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!

Świat & Ludzie
Dowiedz się więcej na temat: życia | NAD
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama