Elżbieta Romanowska: Przekraczam kolejne granice
Po występie w "Tańcu z gwiazdami" Elżbieta Romanowska nie wyobraża sobie życia bez ćwiczeń. Wyzwań nie brakuje jej także na planie serialu "Barwy szczęścia", gdzie gra Aldonę, pierwszą miłość Borysa. Tworzą wyjątkowy duet.
Jaką osobą jest Aldona, bohaterka, którą grasz w serialu "Barwy szczęścia"?
- Jest rozwódką, wychowuje kilkuletniego syna, zajmuje się gospodarstwem, a do tego pełni funkcję sołtysa we wsi, w której mieszka. Wie, że jeśli nie weźmie spraw w swoje ręce, nikt jej nie pomoże. Sprawia wrażenie twardej, niezależnej kobiety, ale w rzeczywistości to krucha istota, która pragnie miłości i wsparcia ukochanego mężczyzny.
Czy Borys [Jakub Wieczorek, red.] jest dobrym kandydatem na życiowego partnera?
- Nasi bohaterowie znają się sprzed lat - Aldona była jego pierwszą miłością. Gdy ich drogi ponownie się skrzyżowały, okazało się, że uczucie nie wygasło. To spotkanie namieszało w ich życiu, ale pojawi się pytanie, czy nie jest trochę za wcześnie na to, żeby byli razem? Na odpowiedź będziemy musieli poczekać. Do tego czasu dużo się wydarzy, Aldona i Borys stworzą interesujący duet. Jeśli trzeba, moja bohaterka potrafi pokazać charakter. Grzelak będzie zdziwiony tym, co zobaczy i... usłyszy.
Pracowałaś wcześniej z Jakubem Wieczorkiem, czy to wasze pierwsze spotkanie zawodowe?
- Pracujemy ze sobą po raz pierwszy. Obawiałam się trochę tego spotkania, bo nasi bohaterowie tworzą intymną relację. Zawsze w takich sytuacjach zastanawiam się, czy między mną a aktorem, który gra mojego serialowego partnera, będzie chemia. Gdy panuje dobra atmosfera, realizowanie kolejnych scen idzie bez niepotrzebnego stresu. Okazało się, że nadajemy z Jakubem na podobnych falach.
Wyleczyłaś już kontuzję, której nabawiłaś się w "Tańcu z gwiazdami"? Chodzisz na siłownię? Biegasz?
- Znalazłam fantastycznego trenera personalnego, który prowadzi ze mną zajęcia ogólnorozwojowe. Mam treningi cztery razy w tygodniu, z czego trzy odbywają się na siłowni. Nie dźwigam ciężarów, robię za to brzuszki, pompki, ćwiczę z piłką. Mój trener kieruje się w życiu filozofią, która bardzo mi odpowiada. Mamy umowę, że gdy podczas treningu powiem, że nie dam rady albo nie mogę, muszę robić za karę dwadzieścia pompek. (śmiech)
Dostałaś już karę?
- Raz bezwiednie, podczas wykonywania jakiegoś ćwiczenia, zdarzyło mi się powiedzieć, że nie dam rady i musiałam zrobić serię pompek. Podczas każdego treningu przekraczam kolejne granice. Wydaje mi się, że nie mogę zrobić więcej, a zawsze okazuje się, że jednak się da. Robię kroczek za kroczkiem i idę do przodu. Lubię wyznaczać sobie w życiu cele, a potem dążyć do ich realizacji.
Rozmawiał Kuba Zajkowski
***Zobacz materiały o podobnej tematyce***