Don Juan w spódnicy
Nowe odcinki "Szpilek na Giewoncie" obfitują w postacie pięknych i silnych kobiet. Jedną z nich jest Diana, która, jak mówi grająca ją Joanna Orleańska, zawsze bierze to, na co ma ochotę. Przede wszystkim... cudzych partnerów.
"Tele Tydzień": Pani bohaterka wróciła do serialu po długiej przerwie. Nadal jest tak kontrowersyjna, jak w pierwszym sezonie?
Joanna Orleańska: - Diana rzeczywiście jest postacią dość barwną, ponieważ jest czarnym charakterem. Bardzo się cieszę, że mam możliwość pokazania się widzom i od tej strony.
Na jakim etapie życia jest teraz Diana Sroka?
- Rozwiodła się, jest wolną, niezależną kobietą. Niezmiennie uważa, że należy flirtować, korzystać z życia. Zawsze sięga po to, na co akurat ma ochotę. Przede wszystkim po cudzych facetów. Lecz intensywniej odznacza się jako szefowa biura reklamy w Zakopanem i... na dzień dobry zwalnia cały zespół.
To Don Juan w spódnicy?
- Diana na pewno żyje niestereotypowo. Będzie mieszała w życiu mężczyzn głównych bohaterek. Oczywiście do czasu, kiedy serce 'królowej śniegu' nie zacznie pod wpływem uczucia topnieć.
Najnowszy sezon "Szpilek na Giewoncie" to czas gotowych na wszystko kobiet?
- Tak, bo to serial z przewagą pierwiastka żeńskiego. Mamy dużo pięknych, silnych kobiet. Z jednej strony charakternych góralek, granych przez Małgorzatę Pieczyńską i Dorotę Pomykałę, z drugiej atrakcyjnych dziewczyn z Mazowsza - Anię Czartoryską, Lidię Sadową czy Natalię Rybicką. Każda postać jest mocno nakreślona, co nie zdarza się często w polskich serialach. Wnosi to dobrą energię.
Trudno było ponownie wejść w rolę Diany?
- Nie. Moje serce było przez pewien czas związane z główną rolą w 'Licencji na wychowanie', gdzie spędzałam większość czasu na planie we Wrocławiu. Stało się to nie do pogodzenia w pewnym momencie.
- Pracując przy tym sezonie 'Szpilek' znów byłam w podobnej sytuacji, bo miałam zdjęcia do 'Galerii', również realizowanej we Wrocławiu i zdjęcia do fabularnego filmu Tadeusza Króla "Ostatnie piętro". Ale moja postać była tak wyraziście napisana, że miałam ogromną ochotę ponownie pobyć Dianą.
Czy ta postać łamie dotychczasowy pani wizerunek aktorski?
- Rzeczywiście często grałam osoby kruche, ciepłe i poobijane życiowo. Zwyczajnie też, jako człowiek mam ochotę odpocząć od tego typu ról, bo bardzo wysysają energetycznie, więc 'Szpilkowa' Diana daje mi sporo frajdy.
- Nie należę też do aktorek, które bardzo dbają o swój medialny wizerunek i w związku z tym boją się zagrać czarny charakter czy postać wyzywającą. Nie miałam więc żadnych obaw wchodząc w ten projekt. Wręcz przeciwnie, propozycja powrotu bardzo mnie ucieszyła.
Argumentem za był reżyser Radosław Piwowarski?
- Tak! On się śmieje, że jestem trochę jego córeczką. Gdy zaczynałam pracę w 'Złotopolskich', to on reżyserował pierwsze odcinki. Znamy się więc wiele lat. Ma nieprawdopodobną zdolność ożywiania bohaterów z kartek scenariusza.
Na planie "Szpilek" przeżyła Pani spotkanie z Dorotą Pomykałą. Zdradzi pani, co was łączy?
- Dzięki Dorocie w ogóle zostałam aktorką! To, że dobrze wypadłam na egzaminach na studia aktorskie to w dużej mierze jej zasługa. A teraz mogę z moją panią profesor na planie nadawać scenom kształt. To dla mnie magiczne!
Z Joanną Orleańską rozmawiała Beata Banasiewicz.
Najlepsze programy, najatrakcyjniejsze gwiazdy - arkana telewizji w jednym miejscu!
Nie przegap swoich ulubionych programów i seriali! Kliknij i sprawdź!