Daria Widawska: Mam dylemat
O godzeniu pracy i macierzyństwa opowiada na planie "Prawa Agaty" Daria Widawska.
Pamiętam, jak parę lat temu po charytatywnym biegu otoczyły panią dzieci tak ciasno, że nie mogła się pani ruszyć. Takie sytuacje to norma?
Daria Widawska: - Czasami się zdarzają. Tamten moment przypadł w czasie największej popularności 'Magdy M.', bo ten serial okazał się absolutnym hitem wśród młodzieży.
Popularność wpłynęła na pani codzienne życie?
- Staram się, aby jak najmniej. Sprzątam sama, piorę sama, sama chodzę na zakupy, jak mam ochotę to idę bez makijażu. Wkładam tylko ciemne okulary. Popularność nauczyła mnie cierpliwości. Kiedy pędzę do auta, a podchodzi do mnie dziewczynka z prośbą o autograf, to zwalniam i zawsze znajduję dla niej chwilę. I na pewno mam teraz więcej dystansu. Wiem, jak to wszystko wygląda od kulis i że nie jest to taki świat, o jakim piszą w kolorowych gazetach.
Ale nie kłamią, kiedy piszą o przyjaźni pani i Agnieszki Dygant, która trwa od pierwszego sezonu "Prawa Agaty". Jak jest teraz, przy trzeciej serii?
- Najchętniej zawołałabym Iwonkę, naszą główną charakteryzatorkę, żeby odpowiedziała na to pytanie. Iwoooonkaaa! Chodź, pytanie jest do Ciebie! (Pani Iwona przychodzi i ze śmiechem stwierdza, że teraz jest dziesięć razy gorzej, a entuzjazm obu aktorek przechodzi ludzkie pojęcie - przyp. red.). Po prostu: chemia jest, albo jej nie ma. To jak z miłością: spotkasz tego jedynego, który Ci odpowiada gustem, wrażliwością, poczuciem humoru, albo nie. W naszym przypadku akurat zgrało się wszystko.
Pani bohaterka w "Prawie Agaty" próbuje pogodzić macierzyństwo z pracą zawodową...
- Dorota to godzi od dwóch serii, tylko wcześniej radziła sobie z dwoma niesfornymi chłopcami, a teraz ma jeszcze małą dziewczynkę. Sama borykam się z tym na co dzień. Co prawda nie mam trójki dzieci, tylko jedno, ale problem jest ten sam. Ciągle staram się łączyć te dwa światy. I chcę w każdym z nich dać z siebie wszystko.
Ale chyba świetnie sobie z tym pani radzi.
- Mam to szczęście, że część obowiązków przejmuje mąż. Dzięki temu nasz synek Iwo nawet nie dostrzega, że czasami jest mnie mniej. I tak się wymieniamy. Kiedy ja mam gorący okres w pracy, tak jak ostatnio - właśnie jestem po premierze sztuki 'En vogue' i w trakcie prób do 'Śmiertelnie poważnego uczucia' w Teatrze Capitol - to Michał przejmuje ciężar prowadzenia domu. Potem role się odwracają. Dla nas najważniejszy jest spokój Iwa i to, że zawsze któreś z rodziców będzie go kładło do łóżka.
Pani serialowy mąż chyba nie jest aż tak pomocny. A czy dobrze liczę, że na ekranie pani i Tomasz Karolak macie już piąte dziecko? Byliście parą m.in. w "39 i pół".
- Od lat jesteśmy przypisani sobie (śmiech). Ostatnio nawet próbowaliśmy dojść, kto występował z kim i dlaczego. Agnieszka już kiedyś miała grać z Leszkiem Lichotą, z Tomkiem też grała. Ja byłam partnerką zarówno Tomka, jak i Leszka. To drzewo genealogiczne naszej serialowej rodziny jest tak skomplikowane, że lepiej za bardzo go nie analizować...
źródło: Co Za Tydzień / TVN / x-news
Rozmawiała Marta Drelich.