Dać coś widzom od siebie
Jest dziadkiem w "M jak miłość" i jak twierdzi, bardzo mu się to podoba, ale to nie jedyny powód, dla którego Artur Barciś przyjął rolę Kolędy w telewizyjnym tasiemcu.
Co jeszcze przekonało aktora do zagrania sadownika? - Mam umowę ze scenarzystami, że skomplikują jego życie, dzięki czemu będzie ciekawszy - zdradza aktor.
- Uświadomiłem sobie, że od jakiegoś czasu gram wyłącznie w komediach - dodaje. - Postanowiłem zadbać o higienę aktorską i zakosztować czegoś innego.
Dlatego rola Kolędy jest dramatyczna. Wspólnik serialowego Marka (Kacper Kuszewski) niedawno stracił żonę, która zachorowała na raka, a wkrótce okaże się, że kolejna osoba z jego bliskiego otoczenia też będzie miała kłopoty ze zdrowiem.
Lekarstwem na smutki sadownika jest wnuk Antek (Jakub Jankiewicz). Warto dodać, że na planie "M jak miłość" aktor ma wąsy.
- Lubię się zmieniać, chciałbym w każdej roli wyglądać inaczej niż w poprzedniej, dlatego wymyśliłem te wąsy - mówi.
Nie są jednak prawdziwe, ponieważ aktor pracuje również na planie siódmego sezonu "Rancza". Czerepach nie ma przecież zarostu.
Prywatnie Artur Barciś lubi być tylko sobą. Od dziesięciu lat prowadzi swoją stronę internetową. - Jeśli ktoś naprawdę chce nawiązać ze mną kontakt, tam jest taka możliwość - zdradza.
- Można do mnie napisać, porozmawiać - przekonuje. Można się nawet z nim zaprzyjaźnić, jak pewna rodzina z Australii. Poznali się na forum na stronie aktora, a dziś Artur Barciś jest ojcem chrzestnym ich dziecka.
- Czuję, że mam obowiązek dać coś widzom od siebie - wyznaje. - Ciągle pozwalają mi spełniać marzenie, które pojawiło się w mojej głowie, gdy byłem dzieckiem.
Marzena Juraczko
Najlepsze programy, najatrakcyjniejsze gwiazdy - arkana telewizji w jednym miejscu!
Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!