Bierze los w swoje ręce
Uduchowiona, spokojna, trochę naiwna, prostolinijna i zawsze dużo się uśmiecha - tak charakteryzuje swoją postać z "Pierwszej miłości". - Ale dzieli nas sporo, ja biorę los w swoje ręce, a serialowa Magda daje mu się wieźć - przekonuje Aleksandra Mikołajczyk.
Co interesującego dla ciebie, jako aktorki, wnosi rola Magdy?
Aleksandra Mikołajczyk: - Hm... Nie chodzę na co dzień w trampkach i długich spódnicach, nie noszę się w stylu hipisowskim. A na planie 'Pierwszej miłości' mam taką okazję, czyli jak to bywa w moim zawodzie - możliwość wcielenia się w postać, którą nie jestem. Ja nie miałabym siły podróżować po Europie na... ośle, jak czyni to moja bohaterka.
Nigdy nie korciło cię, aby pojechać gdzieś w nieznane?
- Jestem mieszczuchem i życie w drodze, spanie pod namiotem, piesze wędrówki w spartańskich warunkach to nie dla mnie - jestem zbyt wygodnicka. Poza tym mam większy temperament. Nie zgadzam się z tezą - los tak chciał. A Magda - wręcz przeciwnie.
Twoim serialowym partnerem jest Marcin Pempuś. Czy jakaś scena z nim wymagała specjalnego zaangażowania?
- Nie było żadnych kaskaderskich scen, a szkoda (śmiech). Marcin to sympatyczny i zdolny wrocławski aktor - praca z nim i resztą ekipy to czysta przyjemność. Cenię w nim fachowość, imponujące jest też jego doświadczenie zawodowe i to, że gra w ciekawych spektaklach we Wrocławiu.
A sceny z osłem?
- Mogę zdradzić, że nie był to osioł, tylko oślica i w dodatku w ciąży. Była bardzo dzielna! To biedne zwierzę czuło się bardzo zestresowane, choć z drugiej strony wykazało się profesjonalizmem i cierpliwością. I nawet nie było specjalnie uparte! (śmiech).
Wyjazdy do Wrocławia nie odrywają cię od innych obowiązków?
- Niestety, ale im więcej zajęć, tym jestem lepiej zorganizowana. Stawiam sobie różne cele i dążę do ich realizacji, a to wymaga zaangażowania w stu procentach. Dużo obowiązków powoduje jednocześnie chroniczny brak czasu. Gram w serialu, prowadzę telewizję internetową, mam zajęcia aktorskie z przedszkolakami, angażuję się w różne akcje charytatywne i społeczne.
- Do tego dochodzą jeszcze próby do spektaklu 'Honeymoon', którego premiera odbędzie się pod koniec stycznia w warszawskim Teatrze Capitol. To również mój debiut w roli producenta, więc stres, a właściwie 'kreatywne podniecenie' jest podwójne!
Rozmawiał Artut Krasicki.