Bez niespodzianek. Bez Wendzikowskiej
Anna Wendzikowska pożegnała się z "Tańcem z gwiazdami". Dziennikarka przegrała bezpośrednią rywalizację o pozostanie w programie z Aleksandrą Kisio. Najlepsi na parkiecie okazali się Kacper Kuszewski oraz Katarzyna Zielińska.
Piąty odcinek 13. edycji "Tańca z gwiazdami" rozpoczął się od występu Sharon Corr, wokalistki znanego zespołu The Corrs, która zaprezentowała swoją najnowszą piosenkę "Over It".
Piotr Gąsowski zainaugurował program od nawiązania do premiery "1920. Bitwy Warszawskiej" Jerzego Hoffmana, w której na kinowym ekranie zadebiutowała prowadząca "TzG" - Natasza Urbańska. - Dziś jestem bez munduru i nie będę strzelać - zapewniła Urbańska. - Ale na pierwszą pomoc zawsze możesz liczyć - zapewniła Gąsowskiego. - Usta usta? - drążył temat jej partner. - O to muszę zapytać mojego dowódcę... chyba że zdezerterował - po raz pierwszy w historii programu Urbańska nawiązała do osoby Janusza Józefowicza. - Jego kule się nie imają - spuentował "wstępniaka" Gąsowski. Czy Janusza Józefowicza rozluźni ten żarcik?
10 par, które walczy o Kryształowa Kulę, miało tego wieczoru zmierzyć się z sambą i walcem wiedeńskim. - Będziecie się musieli dzisiaj mocno pokręcić - Gąsowski rozpoczął prezentację uczestników. Jako pierwsza na parkiecie pojawiła się Jagna Marczułajtis, która w duecie z Krzysztofem Hulbojem zatańczyła sambę.
- Oprócz tego, że w sambie biodra pracują na boki, muszą też pracować w przód i w tył. Samba jest trudna rytmicznie. Mamy tu więc szereg wariacji, które chcielibyśmy widzieć... - rozpoczął analizę "samby Jagny" Piotr Galiński. - Trzepotałaś się jak motyl zamknięty w klatce, ale bioder w przód i tył nie było - zawyrokował juror. - Jagna jest wstydliwa, więc dlatego nie było bioder w przód i w tył - dopowiedział niezawodny Gąsowski. Jolanta Fraszyńska postawiła na bezkrytyczną pochwałę: - Bardzo mi się twoje wygięcie podobało - powiedziała "Fraszka", dodając, że "kręcenie" też było niczego sobie. Kiedy doszło do "punktowania", okazało się, że rzeczywiście nie było najlepiej, Jagna Marczułajtis zebrała "oczko", czyli 21 punktów. Ożywił się też Janusz Józefowicz, filozoficznie uzasadniając swoją ocenę: - Po co zabijać byki, lepiej zatańczyć sambę.
Następną tancerką wieczoru była Anna Wendzikowska, która z Michałem Stukanem zaprezentowała się w walcu wiedeńskim. - Dychy dzisiaj nie będzie... - wystartowała Iwona Pavlović, po czym rozpoczęła szczegółową ocenę. - Na ekranie wyglądacie przepięknie. Nie podobały mi się jednak fragmenty z ramą. Nie wszystkie kroki od pięty były do przodu... - kontynuowała Czarna Mamba. - Rada na przyszłość, Aniu - technika techniką, ale ja bym chciała jeszcze szoł, żeby za serca nas wzięło - zakończyła Pavlović. - Obrót w prawo był na dziesiątkę, ale reszta figur była niestety słaba - dodał Galiński. Wendzikowska zebrała jednak od jurorów aż 32 punkty.
Kolejna para i znów samba. Tym razem w bosym wykonaniu Kacpra Kuszewskiego i Anny Głogowskiej. - Byliście bardzo intymnie złączeni w tym tańcu. Bardzo mi "robiło" to współistnienie na parkiecie. Świetna, gorąca samba - powiedziała Jolanta Fraszyńska,wzbudzając pomrukiwania Piotra Gąsowskiego [życiowego partnera Głogowskiej]. Janusz Józefowicz zaczął od uwagi pod adresem ... Gąsowskiego. - Zdarza się, że ludzie tracą wdzięk wraz z wagą - ostrzegł "Gąsa", po czym zaczął swe słynne "panowanie". - Panie Kacprze, co znaczyły te otwarte usta? - Prawdopodobnie poniosły mnie emocje. Dziś opanowałem ręce, opanowałem nogi, no a usta... - zaczął tłumaczyć się Kuszewski - Za dużo maczo w sambie, za mało radości - Józefowicz pozostał niewzruszony, dodając: - Samba wywodzi się gdzieś z Angoli, za mało Afryki tu było dla mnie - wypalił "Józek", prowokując publiczność do nieśmiałego buczenia. Kuszewski i Głogowska otrzymali jednak solidne 33 punkty.
Z walcem wiedeńskim zmierzyła się Aleksandra Kisio, której partnerował Łukasz Czarnecki. - Wzięłaś nas dzisiaj za serce Olu... - zaczęła Czarna Mamba, po czym rozpoczęła litanię swoich "ale". - Figury wszystkie zatańczyliście, ale jak jest tak mało figur, to... Dzisiaj uczucie było lepsze od technicznej strony - skonstatowała Pavlović. Jolancie Fraszyńskiej podobało się bardziej. - Wyglądałaś jak królewna w tej sukience - "Fraszka" nawiązała do efektownej, żółtej sukni Kisio. - Z tym walcem możecie na E-7, tam są potrzebne takie - przekazała jeszcze żartobliwą uwagę Piotra Galińskiego. Janusz Józefowicz tym razem nie został dopuszczony do głosu. Kisio i Czarnecki uzbierali 28 głosów.
Następną uczestniczką wieczoru była Katarzyna Pakosińska, która ze Stafano Terrazzino zatańczyła sambę. - Pani Kasiu, gratuluję kreacji, bo zagrała nam tu pani tancerkę tańca towarzyskiego - rozpoczął "Józek", po czym dodał nieodłączną łyżkę dziegciu: - Zabrakło mi tu bezwarunkowej apoteozy życia, ale gratuluje dyscypliny. Ocena Iwony Pavlović była bardziej emocjonalna. Czarna Mamba przyznała, że ten sam taniec sama tańczyła "ileś" lat temu na prestiżowym turnieju. - Płynie mi łza wzruszenia i śmiechu - zaczęła tłumaczyć "państwu i Januszowi". - To najlepszy z twoich tańców Kasiu,ale dałaś mi też dzisiaj wzruszenie sprzed wielu lat. Daję ci 10 punktów. Wiem, że trochę na wyrost, ale cóż... - przyznała Pavlović. "Dyszkę" dał też Piotr Galiński i Pakosińska uzbierała aż 36 punktów.
Kolejnym tancerzem wieczoru był Michał Szpak, który w duecie z Pauliną Biernat zaprezentował walca wiedeńskiego. - Kurde balans, podobało mi się. Mimo bardzo ubogich środkow tańca towarzyskiego... oddałeś charakter muzyki, którą uwielbiam i kocham. Facet ma w sobie muzykę, ale za technikę, pani Paulino, proszę się wziąć - poradził Galiński. Janusz Józefowicz rozpoczął od pochwał, wskazując na fakt, że walc wiedeński w XVIII wieku w Wiedniu rozpalał zmysły, dokładnie tak jak u Szpaka. - Natomiast jeśli chodzi o ramę - tu przejął kompetencje Galińskiego - rama tak - pod warunkiem, że nie spełnia funkcji kołnierza ortopedycznego - "dociął" Szpakowi "Józek". Najostrzejsza była w ocenie Czarna Mamba dając tylko 3 punkty, jednak Szpak w duecie z Biernat uzbierali w sumie przyzwoite 26 "oczek".
Im bliżej końca programu, tym emocje stawały się coraz gorętsze. Na parkiet wkraczały bowiem stopniowo pary, które w poprzednich odcinkach zbierały najwyższe noty. Sambę zatańczył Dariusz Kordek z Blanką Winiarską. - Samba jest takim tańcem, który łatwo zatańczyć śmiesznie... Darku, I love you za to, że byłeś facetem. Twoja praca stóp mi imponowała. Boje się o tobie mówić za dobrze, żebyś się nie rozpanoszył. Był wahadłowy ruch ciała, były biodra, nie zatraciłeś swojej męskości - Iwona Pavlović pozostała pod wrażeniem. - Miałem kłopot, nie mogłem oderwać oczu od pani Blanki - wtrącił swoje trzy gorsze Józefowicz. - Określiłbym ten taniec jako wojnę postu z karnawałem. Z tym, że w roli postu wystąpił Darek. Byłeś zbyt usztywniony, byłeś zachowawczym panem - brzmiał surowy werdykt "Józka", z którym nie zgodził się żaden z jurorów. Dariusz Kordek uzbierał bowiem wysokie 35 punktów.
Następnie na parkiet wkroczyła Katarzyna Zielińska, która w towarzystwie Rafała Maseraka zatańczyła walca wiedeńskiego. - Bardzo pięknie. Każdy wasz taniec tutaj to jest perełka. Technicznie prawie nienagannie - Piotr Galiński był pod wielkim wrażeniem walca Zielińskiej. Pochwalił jednak Rafała Maseraka za czerpanie inspiracji ze współpracy ze swoja partnerką. - Ja się wzruszyłam, to było piękne, z pudełka patynowe, liryczne, ulotne, leciutkie jak piórko, jak mgła - pochwalnym słowotokiem zareagowała Jolanta Fraszyńska. - Było pięknie, ale troszkę za bardzo na paluszkach - spuentowała Pavlović, dając "tylko" 7 punktów. Reszta jurorów dała po "dyszce" i para zakończyła występ z 37 punktami.
Przedostatnią gwiazdą wieczoru był Bilguun Ariunbataar, któremu w parze z Janją Lesnar przypadła w udziale samba. - Historia z jive'a się powtarza. Muzycznie znakomicie, ale technicznie - tragedia! - roześmiany Piotr Galiński nie mógł powstrzymać się od życzliwych uszczypliwości. - Na całych stopach chłopie, jak słoń? - juror nie mógł uwierzyć w to, co zobaczył. - To, że jesteś uroczy, to już wiemy, ale... Niestety techniczne było słabo. Stopy? Bęc, bęc! - wtórowała Galińskiemu Pavlović. Oceny Bilguuna nie były jednak aż tak złe, bowiem sympatyczny uczestnik uzbierał 27 punktów.
Jako ostatni niedzielnego wieczoru na parkiecie zaprezentowali się Weronika Marczuk i Jan Kliment, którzy zatańczyli walca wiedeńskiego. - Weroniczko, jak głaskałaś na początku Janka, to wiedziałam, że się zapowiada fragment lirycznej sceny. I miałam potem takie niedosyty miłości. Brak mi było przepływu miłosnego. Wszystkie twoje ruchy mówiły, że go kochasz,a ja nie mogłam tego zobaczyć - "Fraszka" miała pewne zastrzeżenia. - Jak bym miał to zmontować, to tylko bliskie plany by były. Przepiękny taniec. Jestem pod wrażeniem. Weronika - fantastycznie, Janek - skromnie - "Józek" po raz pierwszy tego wieczoru nie zganił uczestnika. Nie wszyscy wiedzieli, że Weronika Marczuk zmaga się od kilku dni z kontuzją. Chodzi o ból żeber. - Jest trochę otłuczona z tego pasodoble - wyjaśnił Jan Kliment. Weronika Marczuk uzbierała 31 punktów ("dyszka" Józefowicza).
Jedna para musiała się jednak pożegnać z "Tańcem z gwiazdami". O pozostanie w programie walczyły do ostatniej sekundy Anna Wendzikowska i Aleksandra Kisio, jednak to Wendzikowska zatańczyła w niedzielę po raz ostatni. O Kryształową Kulę walczy więc już tylko 9 par.
Najlepsze programy, najatrakcyjniejsze gwiazdy - arkana polskiej telewizji w jednym miejscu!
Nie przegap swoich ulubionych programów i seriali! Kliknij i sprawdź!