Reklama

"Barbara i Jan": Pierwszy polski serial

Prawie 50 lat temu, 5 stycznia 1965 roku, zaczęła się nowa epoka w historii polskiej telewizji. Widzowie obejrzeli odcinek pierwszego rodzimego serialu "Barbara i Jan" z Janiną Traczykówną i Janem Kobuszewskim w tytułowych rolach.

Młoda reporterka (Janina Traczykówna) była ambitną, drażliwą idealistką, pakującą się co chwila w kłopoty. Z tarapatów wyciągał ją fotoreporter (Jan Kobuszewski), doświadczony, czasami zgryźliwy lub grający cwaniaka, ale o złotym sercu.

Z okazji jubileuszu w niedzielę, 4 stycznia, stacja TVP Seriale wyemituje odcinek komediowo-sensacyjnej produkcji, a w programie "50 lat serialu Barbara i Jan" o pracy na planie opowiedzą m.in. Jan Kobuszewski, Anna Milewska i Teresa Lipowska.

Reporterskie przygody

W każdym z siedmiu odcinków ambitna początkująca dziennikarka Barbara Raczykówna (Janina Traczykówna, podobieństwo nazwisk serialowych do prawdziwych było zamierzone) wraz z fotoreporterem Janem Buszewskim (Jan Kobuszewski) zbierali materiały do reportaży. I zawsze natrafiali na niespodziewane trudności.

Reklama

- Dzięki temu serialowi można zobaczyć, w jakich warunkach wtedy się żyło, jakimi samochodami jeździło, jaka panowała moda oraz obyczaje. To jest świadectwo tamtych czasów, pewnego rodzaju dokument naszego życia. Nie był to łatwy okres, ale miło wspominam pracę ze względu na wspaniałych kolegów i koleżanki, z którymi miałem przyjemność grać - mówi Jan Kobuszewski, który na planie serialu spędził siedemdziesiąt dni zdjęciowych.

- Jak na tamte czasy była to długa i ciężka robota. Wiadomość, że mogę zagrać, dotarła do mnie z pierwszej ręki. Przyjaźniłem się z koleżanką z roku, Majką Broniewską, żoną Leszka Pijanowskiego, ukrywającego się pod pseudonimem Janusz Jaxa. To właśnie on był pomysłodawcą serialu, później zaś jego współscenarzystą. Wymyślił, że to ja powinienem pojawić się w tytułowej roli. Dlatego scenariusz był pisany trochę pode mnie - zdradza znakomity aktor.

Złote serce

Buszewski nie stroni od alkoholu i ma finansowe problemy, ale w pracy cenią jego profesjonalizm, poczucie humoru i życzliwość wobec ludzi.

- Już sam fakt, że zagram w pierwszym rodzimym serialu wzbudzał u mnie szalone emocje. Ten gatunek był dla nas czymś egzotycznym, nieznanym, działającym na wyobraźnię. Pamiętam, że dostawaliśmy nieduże pieniądze za występowanie przed kamerą w prywatnych strojach. Liczono stopień ich zużycia i wypłacano gażę - wspomina z uśmiechem Anna Milewska, która pojawiła się u boku Ryszarda Pietruskiego w drugim odcinku (napisanym przez Stanisława Bareję) "Główna wygrana".

- Obsadzono mnie w roli repasarki pończoch, która tylko pozornie jest skromną i uprzejmą szarą myszką. Tak naprawdę to oszustka - dodaje aktorka.

Jako jeden z głównych atutów pionierskiej produkcji wskazuje na znakomitą obsadę: Wojciecha Pokorę, Zofię Merle, Krystynę Sienkiewicz i Jerzego Turka. - Nie pamiętam, jak dostałam rolę robotnicy fabryki żarówek, wiem jednak na pewno, że byłam bardzo szczęśliwa i dumna, iż zagram w pierwszym odcinku. Kręciliśmy sceny w naturalnych wnętrzach, w nieistniejącym już dzisiaj zakładzie lamp im. Róży Luksemburg na warszawskiej Woli - opowiada Teresa Lipowska, która z małej roli zrobiła perełkę, kokietując Buszewskiego jako ponętna robotnica.

To właśnie dla takich kreacji, widoków Warszawy sprzed półwiecza i pogodnego humoru warto jeszcze raz spotkać się z Barbarą i Janem.

Artur Krasicki


Tele Tydzień
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy