Artur Pontek: Radosna nowina
Artur Pontek niecierpliwie czeka, aż jego bohater z serialu "Ojciec Mateusz" się zakocha. Jednak w życiu prywatnym szczęścia ma o wiele więcej. Przygotowuje spektakl dla dzieci, a w maju jego rodzina powiększy się o kolejnego malucha!
Zdradzisz, co nowego u sierżanta Marczaka?
Artur Pontek: - Jak zwykle aktywnie i z poświęceniem będzie wspierał poczynania swojego szefa Oresta Możejki oraz Mietka Nocula (śmiech). A mówiąc serio, w nowym sezonie uwikła się z Gibalskim w wielką aferę narkotykową. Niejasne okoliczności zniknięcia "trefnego" towaru spowodują mnóstwo nieoczekiwanych zwrotów akcji, z pościgami włącznie. Ciągle mam jednak nadzieję, że jeszcze wszystko przed Marczakiem.
Co masz na myśli?
- Niewiele wiemy o Marianie prywatnie, a szkoda. Ostatnio były próby swatania go z atrakcyjną kelnerką, ale jak na razie bez dalszego rozwinięcia i większych konsekwencji - być może scenarzyści wrócą do tego wdzięcznego wątku (śmiech).
Na razie, korzystając z przerwy w zdjęciach, skupiasz się na kolejnym ciekawym projekcie.
- To prawda. Przygotowuję się do premiery spektaklu dla dzieci "Błękitek - Mówiący Wieloryb" w warszawskim kinie Luna. Przedstawienie oparte jest na połączeniu teatru, kina oraz unikalnych technik komputerowych. Opowiadamy o ekologii i podwodnym świecie, ale widzowie będą mieli też okazję porozmawiania z naszym bohaterem na żywo! W projekcie gościnnie wspierają nas Tomasz Knapik i Piotr Gąsowski. Pierwsze pokazy już się odbyły, ale oficjalną premierę zaplanowaliśmy na przełomie lutego i marca.
Skąd pomysł, aby zajmować się produkcją projektów teatralnych?
- Wśród moich znajomych jest wiele osób, które pracują na własny rachunek. Jedni dlatego, że tak postanowili, inni, bo rzeczywistość ich do tego zmusiła lub ktoś zdecydował trochę za nich. Ja chciałem taką decyzję podjąć sam.
Dlaczego?
- Zazwyczaj to nie my, aktorzy, decydujemy, czy zagramy w danym tytule, czy po zmianie dyrekcji teatru nadal będziemy pracować w zespole. Jedyne co można zrobić, to samemu stworzyć projekt, w którym widzimy również siebie (śmiech).
Brzmi nieźle, ale młoda widownia nie należy chyba do pobłażliwych.
- Pani profesor Halina Machulska ma rację, kiedy mówi, że młody widz jest bardziej wymagający niż dorosły. Janusz Korczak również uważał, że dziecka nie można oszukiwać i trzeba traktować poważnie, szczerze i bez żadnego oszukaństwa, gdyż odbiera ono świat, także teatralny, często wprost i nie można przed nim niczego udawać. Zgadzam się z tym w stu procentach! Nie tylko dlatego, że sam jestem ojcem (uśmiech). Niebawem zostanę nim po raz drugi. Z żoną i siedmioletnim synem przygotowujemy się powoli do "kolejnego odcinka naszego osobistego, domowego serialu". W naszym życiu rodzinnym, w maju, na świat przyjdzie drugi potomek!
Rozmawiał Artrur Krasicki.