Reklama

Anna Wendzikowska: Czuję w sobie coraz większy spokój

"W pracy goniłam, jak chomik w kołowrotku, w domu drugi etat, wiecznie zmęczona, niedospana" - Anna Wendzikowska wspomina na Instagramie swoje dawne życie. Za sprawą pandemii koronawirusa zaszła jednak w niej duża przemiana. Zwolniła tempo, wyciszyła się i przestawiła się na życie "tu i teraz".

"W pracy goniłam, jak chomik w kołowrotku, w domu drugi etat, wiecznie zmęczona, niedospana" - Anna Wendzikowska wspomina na Instagramie swoje dawne życie. Za sprawą pandemii koronawirusa zaszła jednak w niej duża przemiana. Zwolniła tempo, wyciszyła się i przestawiła się na życie "tu i teraz".
Anna Wendzikowska zwolniła tempo swego życia /Paweł Wrzecion /MWMedia

Prezenterka postanowiła w obszerny sposób podsumować to, jak pod wpływem pandemii zmieniło się jej życie. Ten bilans wypada pozytywnie.

"Czuję w sobie coraz większy spokój. Chociaż sytuacja pandemiczna - wybicie nas wszystkich z normalnego rytmu życia, wywrócenie rzeczywistości do góry nogami, powinno doskwierać, to jednak wbrew logice przyniosło to w mojej osobistej przestrzeni więcej korzyści niż szkody..." - stwierdza w pierwszych zdaniach swojego nowego wpisu na Instagramie.

Pozytywny zwrot w jej życiu to również zasługa medytacji. Dziennikarka poświęca tej praktyce 45 minut dziennie i jest w tym bardzo systematyczna. Nawet jeśli cały dzień przechodzi w piżamie, to na medytowanie zawsze znajdzie czas i chęć. Wiele inspiracji czerpie z poradników amerykańskiego guru od medycyny niekonwencjonalnej, Joe Dispenzy.

Reklama

"Kiedyś miałam nieustające FOMO (strach, że ominą nas ważne informacje, doświadczenia - przyp. red). Byłam na wakacjach to myślałam, że w sumie powinnam być w pracy. Tu przepadł fajny wywiad, tu nie załatwiłam jakiejś urzędowej sprawy, czegoś nie dopilnowałam, coś przegapiłam, a w ogóle to na pewno kwiatki mi zwiędną i po powrocie zastanę w domu badyle. Nauczona wiecznej produktywności i nadaktywności, nie potrafiłam się wyluzować... W pracy goniłam jak chomik w kołowrotku, w domu drugi etat, wiecznie zmęczona, niedospana, wtedy tęskniłam za wakacjami i zawsze mi się wydawało, że wszyscy dookoła gdzieś są. Tylko nie ja" - zwierza się Wendzikowska.

Swoimi myślami zawsze była gdzie indziej i kiedy indziej.

"W przeszłości, rozpamiętując coś, co się zdarzało, minęło i nic nie można z tym zrobić. Albo projektując lęki o przyszłość, tworząc setki możliwych scenariuszy, z których 99 proc. i tak się nie wydarzy. Nie potrafiłam być tu i teraz, nigdy szczęśliwa, nigdy spokojna" - wspomina gwiazda "Dzień dobry TVN".

Wendzikowska zrozumiała, że nad większością rzeczy nie mam kontroli, może jedynie kontrolować swoje reakcje. Ćwicząc uważność i bycie w tu i teraz, w końcu poczuła spokój.

"Tak samo cieszę się tym dniem na wyspie Saona, na której powstało to zdjęcie [gwiazda niedawno wypoczywała na Dominikanie - przyp. red.], jak popołudniem na Polu Mokotowskim. Wszystkim się zresztą cieszę... Poranną kawą, wieczorną kąpielą, ulubionym serialem, wreszcie skończonymi puzzlami 1000+, bo wreszcie potrafię być w każdej chwili, a nie przelatywać przez kolejne dni w oczekiwaniu nie wiadomo na co, na coś, co sprawi, że nastanie kraina wiecznej szczęśliwości. Nie nastanie" - stwierdza.

Swoje rozważania kończy słowami: "Szczęście jest w nas, nikt i nic nam go nie da, jeśli nie potrafimy sami go sobie dać".

Entuzjazm pod wpisem Wendzikowskiej wyraziła m.in. Monika Mrozowska, umieszczając serię emotikonów z serduszkami. Z kolei Sonia Bohosiewicz stwierdziła, że próbuje nauczyć się tych samych praktyk, które stosuje jej koleżanka.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Anna Wendzikowska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy