Anna Głogowska: Początek pięknej przygody
Konsekwentnie dąży do celu. A że jest przy tym perfekcjonistką, efekty jej pracy zawsze są spektakularne. Chce udowodnić, że stać ją na wiele!
Jedni kojarzą ją z parkietów sal turniejowych lub z show "Taniec z gwiazdami". Niektórzy, niestety, widzą w niej jedynie żonę znanego aktora. Anna Głogowska od lat tworzy bowiem związek z Piotrem Gąsowskim. Ale ona się tym nie przejmuje! Jest wszechstronnie utalentowana i... bardzo szczęśliwa, bo wreszcie spełniła swoje marzenie - wystąpiła w teatrze.
Widzę, że Anna Głogowska na teatralnych deskach czuje się równie dobrze jak na parkiecie!
- Dziękuję - to dla mnie niezwykle ważne! Od dawna marzyłam o tym, aby występować na scenie. I nareszcie udało mi się dogonić swoje marzenia.
Pierwsze kroki na scenie muszą być jednak dla pani stresujące?
Tak... A najgorsze jest to, że za każdym razem pojawia się inny rodzaj stresu. Myślę sobie jednak, że on totalnie uzależnia. Sprawia, że chce nam się to robić.
Nie każdy potrafiłby to zrozumieć, ale pani ma to szczęście, że jest związana z artystą. Może pani liczyć na cenne rady męża?
- On bardzo mnie w tym wszystkim wspiera. Ostatnio uczył mnie nawet, jak należy się nudzić na scenie.
Brzmi nieco absurdalnie...
- Ale to naprawdę bardzo przydatna umiejętność. I jak szalenie trudna do opanowania! A mówiąc całkiem poważnie - doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że tak naprawdę to ja jeszcze muszę się od niego wielu rzeczy nauczyć. W pierwszej kolejności - spokoju. Piotr stara się mnie jak najlepiej uchronić przed stresem. Jego wskazówki są po prostu bezcenne!
Czy Julia, tak jak rodzice, lubi występować na scenie?
- Uwielbia być w centrum uwagi. Ma wspaniałą pamięć. A jeżeli już zapomni słów jakiejś piosenki czy wierszyka, to po prostu improwizuje. To naprawdę ciekawe przeżycie obserwować ją na scenie. Zawsze stara się zrobić na wszystkich jak najlepsze wrażenie.
Wasza krew! Julia ma już pięć lat. Teraz bardziej przypomina mamusię czy tatusia?
To wykapany tatuś! Nie wiem jak to się stało, że w ogóle nie ma nic z mamy. Ona nawet śpi jak Piotr. Tak samo układają się do snu.
To pewnie dlatego pan Piotr zupełnie oszalał na jej punkcie!
- Piotrek w ogóle uwielbia swoje dzieci. A starszego syna Kubę po prostu ubóstwia. On mu daje naprawdę wiele powodów do dumy. Ostatnio poszedł w ślady taty i zajął się sztuką. Działa w kółku teatralnym, jest też bardzo ambitnym młodzieńcem.
A do tego szalenie inteligentnym i wrażliwym! Ma doskonały kontakt ze swoją młodszą siostrą. Muszą być państwo z tego powodu bardzo dumni!
- Warto podkreślić, że od samego początku mają ze sobą tak silną więź. Nigdy nie zapomnę momentu, w którym Kuba przytulał się do mojego brzucha i nasłuchiwał, jak jego siostra się w nim porusza. To było coś niesamowitego. On sam był wtedy jeszcze taki malutki, a już z utęsknieniem wyczekiwał siostrzyczki.
Jeszcze bardziej niesamowite jest to, że w momencie dorastania jego miłość do siostry się nie zmieniła!
- Jula, gdy go tylko zobaczy, mało z butów nie wyskoczy ze szczęścia. Niestety, nie mamy zbyt częstych okazji do wspólnych spotkań. Z biegiem lat Kuba stał się coraz bardziej zajęty. W wolnych chwilach gra w teatrze i uczy się języków. Ale zawsze, gdy tylko nadarzy się taka okazja, nadrabiamy zaległości rodzinne.
Wiem już, że dzieci, choć mają różne matki, rozumieją się doskonale. Czy podobnie jest w przypadku pani i pana Piotra?
- Oboje jesteśmy upartymi zodiakalnymi Baranami. Tak więc od czasu do czasu będziemy zrywać naszą nić porozumienia. W przeciwnym razie groziłyby nam czołowe zderzenia. Wydaje mi się, że jest to jednak normalne. Zwłaszcza w rodzinach, w których jest artysta. Ciągłe życie na walizkach, pośpiech, wieczny stres... Ale powiem szczerze, że ani Piotr, ani ja nie umielibyśmy już chyba inaczej. I właśnie dlatego uważam, że jesteśmy bardzo ciekawym związkiem.
Ciężko się z tym nie zgodzić. Ale wiele kobiet i tak zastanawia się pewnie czy trudno żyje się pani z tak niezależnym mężczyzną, jakim niewątpliwie jest Piotr Gąsowski?
- Nigdy nie byłam w związku z zależnym ode mnie mężczyzną. Nie wiem, jak żyje się inaczej. Życie jest tak szalenie trudne, a wszystko toczy się w zastraszającym tempie. Jeżeli chodzi o mój związek z Piotrem, to powiem, że nie odbiegamy od reszty par. Jak w każdej relacji zdarzają się wzloty i upadki. Najważniejsze jest jednak to, aby mimo tych gorszych momentów nadal być ze sobą i czerpać ze związku jak najwięcej dobrego. Nam się to szczęśliwie udaje.
Jak pani wspomina wasze pierwsze spotkanie? Od razu między wami zaiskrzyło?
- To nie jest tak, jak pani myśli. Hasło: "taniec zbliża" jest moim zdaniem lekko przereklamowane. Życie to nie film. Człowieka od razu nie trafia grom z jasnego nieba. Ja po prostu miałam wiele szczęścia. Zarówno Piotr, jak i ja, byliśmy samotni. Bardzo szybko złapaliśmy nić porozumienia. Jakoś tak wyszło, że zafascynowała go tancerka, czyli ja. A później wszystko nam się pięknie poukładało...
Skoro to nadal tak pięknie trwa, to może czas najwyższy pomyśleć o drugim dziecku?
- Obydwoje jesteśmy za bardzo zajęci pracą. Nareszcie ziściły się moje marzenia związane z teatrem. Wierzę, że to dobry start do osiągnięcia czegoś jeszcze. Czuję, że to nie koniec, ale dopiero początek mojej pięknej przygody.
Alicja Dopierała
Najlepsze programy, najatrakcyjniejsze gwiazdy - arkana telewizji w jednym miejscu!