Anna Dereszowska szuka raju na ziemi
Są na świecie hotele, o jakich nawet nam się nie śniło. Anna Dereszowska odwiedza je i testuje w programie "Hotele marzeń". Na jej trasie znalazły się ekologiczne domki inspirowane ptasimi gniazdami i marokańska twierdza przekształcona w resort.
Jakie miejsce jest bohaterem pierwszego odcinka pani programu emitowanego na antenie TVN Style - "Hotele marzeń"?
Anna Dereszowska: - Moje poszukiwania raju na ziemi zaczynają się od hotelu Bangkok Tree House w stolicy Tajlandii. Położony jest na wyspie Bang Krachao, 20 minut drogi od centrum miasta - to zielone płuca Bangkoku. Resort powstał w oparciu o ekologię i zrównoważony rozwój. Na przykład gospodarze hotelu za każdego gościa, który melduje się w hotelu, zbierają kilogram śmieci. Bang Krachao zwiedzałam na rowerze. To miejsce jest rajem dla wielbicieli jednośladów.
Do jakiego hotelu, z tych które odwiedziła pani w programie, chętnie by pani wróciła?
- Mogłabym wrócić do hotelu usytuowanego w marokańskich górach Atlas, który kiedyś był twierdzą. Żeby się do niego dostać, ostatni odcinek drogi trzeba pokonać na własnych nogach, a bagaże przetransportować na mułach. Hotel jest skierowany do ludzi, którzy lubią wędrować. Przyjeżdża się tam głównie na trekking, ewentualnie na rowery. Doceniam to, że właściciel ośrodka przyczynił się do założenia fundacji, która finansuje kształcenie dziewczynek z wiosek położonych wysoko w górach. Odwiedziłabym też Wietnam, gdzie byliśmy w hotelu złożonym z kilkunastu bungalowów - każdy z basenem. Ośrodek mieści się na przepięknej wyspie. Można się tam odseparować od całego świata.
Czy zdjęcia do programu powstawały w jednym długim cyklu?
- Wietnam i Tajlandię kręciliśmy za jednym razem, bo to podobny kierunek, podczas 10-dniowego wyjazdu. Natomiast odrębne podróże zorganizowano do Dubaju i Maroka. W każdym z tych miejsc spędziliśmy po pięć dni. Chociaż uwzględniając czas lotu czy dojazdu, nigdzie nie spędziłam więcej niż trzy dni. Ze względu na rodzinę zdecydowanie wolę krótsze wyjazdy. Mam dwójkę dzieci i rozłąka z nimi kosztuje mnie wiele emocji.