Anna Cieślak: Kobiety przymusza się do nierządu
- Mam przekonanie, że czuwa nade mnią anioł stróż - uważa Anna Cieślak. W komedii romantycznej "Dlaczego nie!" zagrała sympatyczną dziewczynę, której ktoś kradnie ważny projekt.
Nie wyobraża sobie życia bez aktorstwa. Nie boi się też wyzwań. Jednym z nich jest jej uczestnictwo w działalności Fundacji La Strada.
Rolą w komedii "Dlaczego nie!" Ryszarda Zatorskiego podbiła pani serca widzów.
- Przyznaję, że ja też polubiłam tę moją Małgosię. Prosto po szkole krakowskiej, rozmiłowana w dramatach Szekspira i Czechowa, musiałam się po raz pierwszy zmierzyć z bodaj najtrudniejszą materią, jaką jest komedia. Trzeba nie lada skupienia i wyczucia, by obraz wyszedł lekki, a dowcip subtelny. Nie zawsze się to udaje.
Wam się udało! Ludzie chętnie wracają do tej "współczesnej bajki o Kopciuszku".
- Po premierze podeszła do mnie Anna Dymna i powiedziała, że dziękuje nam za ten film, bo dzięki niemu przestał ją boleć kręgosłup! To była najlepsza recenzja.
Jak pani wspomina współpracę z Maciejem Zakościelnym?
- Lepiej trafić nie mogłam! Maciek jest fajnym, wrażliwym człowiekiem, a przy tym poszukującym aktorem, co w tym zawodzie jest bardzo cenne.
Pani również nie zasypia gruszek w popiele, odnosi kolejne sukcesy. Czy powodzenie to kwestia talentu, urody? A może urodziła się pani pod szczęśliwą gwiazdą?
- Myślę, że szczęścia mi nie brak. Spotykam wspaniałych ludzi, którzy obdarzają mnie zaufaniem i chcą ze mną pracować. Wiele zawdzięczam też swoim mistrzom ze szkoły teatralnej. Nauczyli mnie kochać zawód i czerpać satysfakcję z jego wykonywania. Poza tym mam przekonanie, że czuwa nade mną mój anioł stróż.
Pani zaś czuwa nad bezpieczeństwem innych, działając na rzecz La Strady: Fundacji przeciwko Handlowi Ludźmi i Niewolnictwu, której jest pani ambasadorem...
- Powierzono mi tę funkcję po filmie "Masz na imię Justine" Franco De Peni, w którym gram dziewczynę sprzedaną do domu publicznego. Film ten bywa używany jako materiał instruktażowy. Pokazuje, jak szybko można wpaść w pułapkę łowców żywego towaru - w imię naiwnej miłości, czy przypadkowych kontaktów, o które dziś, w dobie internetu i otwartych granic, naprawdę bardzo łatwo. Działanie naszej fundacji polega na niesieniu pomocy ofiarom seksbiznesu i ich rodzinom, jak również obejmuje różne formy profilaktyki. Proszę mi wierzyć - to wszystko dzieje się tu i teraz. W XXI-wiecznej Europie setki kobiet więzi się i przymusza do nierządu, pozbawia praw, odziera z wszelakiej godności! Nie pozwólcie, by ktoś sprawił, że staniecie się jedną z nich!
Mocne i ważne słowa. A zaczęło się od komedii...
- Ależ komedia doskonale tu się sprawdza - widz zrelaksowany ma dużo lżejszą głowę i serce otwarte na drugiego człowieka! I tego właśnie, u progu Nowego Roku, Państwu i sobie życzę - powszechnej empatii i wzajemnego wsparcia.
Rozmawiała Jolanta Majewska-Machaj