Andrzej Grabowski wspomina Zbigniewa Wodeckiego
- Był uroczym, fantastycznym człowiekiem, dowcipnym, niesamowicie prowadzącym koncerty. To był wspaniały człowiek i wielki artysta - powiedział aktor Andrzej Grabowski. Zbigniew Wodecki wokalista, skrzypek i trębacz zmarł w poniedziałek w Warszawie; miał 67 lat.
- O jego śmierci dowiedziałem się dopiero kilka minut temu i bardzo trudno mi zebrać myśli. Odszedł od nas wielki artysta i wspaniały człowiek, naprawdę wspaniały człowiek, od kiedy pamiętam. Był uroczym, fantastycznym, uśmiechniętym człowiekiem, nigdy nie złośliwym, dowcipnym, niesamowicie prowadzącym swoje koncerty - powiedział Andrzej Grabowski, który jest następcą Zbigniewa Wodeckiego na jurorskim fotelu w programie "Taniec z Gwiazdami".
Jak zaznaczył, Wodecki nigdy nie potrzebował konferansjera na koncertach, ponieważ sam nim był. - I to niezmiernie dowcipnym, ludzie się śmiali podczas jego koncertów, słuchali tych jego fantastycznych wykonań piosenek, jego genialnej gry na skrzypcach. Słuchali, jak grał na trąbce, słuchali jego opowieści o sobie, o życiu, o dzieciństwie - mówił Grabowski.
- To był naprawdę wspaniały człowiek i wielki artysta. To olbrzymia strata. Jego twórczość była przecież tak bogata. Uwielbiał koncertować, uwielbiał kontakt z żywą publicznością. To był artysta, który robił najwięcej kilometrów w kraju spośród wszystkich moich znajomych artystów. Uwielbiał zresztą jeździć samochodem - opowiadał aktor.
Przyznał, że Wodecki zawsze "wyglądał wspaniale". - Wyglądał na człowieka, który nigdy nie miał problemów zdrowotnych. Nie wiedziałem, że ma chore serce, nigdy o tym nie wspominał. Spotkania z nim to była jedna wielka przyjemność. On dowcipkował, ja dowcipkowałem, wspominaliśmy wspólnych znajomych, miejsca. To okropna wiadomość. Coś, z czym trudno się pogodzić - podkreślił Grabowski.
***Zobacz materiały o podobnej tematyce***