Reklama

Aleksandra Woźniak: Rozwój ważniejszy niż wygląd

Aleksandra Woźniak jest przeciwniczką zabiegów medycyny estetycznej. O urodę dba tylko w naturalny sposób i nie lubi poświęcać pielęgnacji zbyt dużo czasu. Zamiast tego woli poczytać książkę lub obejrzeć film. Nie boi się upływu czasu, twierdzi, że najciekawsze role przypadają dojrzałym aktorkom, które mają bagaż życiowych doświadczeń.

Aleksandra Woźniak jest przeciwniczką zabiegów medycyny estetycznej. O urodę dba tylko w naturalny sposób i nie lubi poświęcać pielęgnacji zbyt dużo czasu. Zamiast tego woli poczytać książkę lub obejrzeć film. Nie boi się upływu czasu, twierdzi, że najciekawsze role przypadają dojrzałym aktorkom, które mają bagaż życiowych doświadczeń.
Wolne od pracy chwile aktorka woli poświęcać rozwojowi intelektualnemu /Piotr Andrzejczak /MWMedia

Pielęgnacji urody Aleksandra Woźniak poświęca niewiele czasu. Zazwyczaj ogranicza się do przemycia twarzy mleczkiem do demakijażu i nałożenia tłustego kremu. Rzadko pozwala sobie na wizytę w gabinecie kosmetycznym lub spa. Twierdzi, że szkoda jej czasu na tego typu próżności. Wolne od pracy chwile aktorka woli poświęcać rozwojowi intelektualnemu. - Czas wolny jest ograniczony i jeśli mam ten czas, to po prostu zawsze wolę sobie przeczytać książkę albo obejrzeć jakiś dobry film, niż iść i dać się kremować czy masować - mówi Aleksandra Woźniak agencji informacyjnej Newseria Lifestyle.

Reklama

Aktorka jest przeciwniczką inwazyjnych metod walki ze starzeniem się skóry. Twierdzi, że nigdy nie poddała się zabiegom z wykorzystaniem botoksu lub operacjom plastycznym, nie ma też takich planów. Jej zdaniem zabiegi te nadają twarzy sztuczny wyraz i pozbawiają ją mimiki. Aleksandra Woźniak twierdzi, że wygląd twarzy pokazuje historię każdego człowieka i nie należy tego zmieniać.

- Gdy twarz jest starsza, to nie wygląda tak ładnie, jak naście lat temu, ale jest naszą twarzą, pokazuje naszą historię i zmarszczki mimiczne świadczą o mentalności człowieka, czy się dużo uśmiecha, czy jest ponury. Człowiek nie powinien się pozbywać historii twarzy, a już szczególnie nie aktorzy - przekonuje Woźniak.

Aktorka nie boi się upływającego czasu. W przeciwieństwie do wielu dojrzałych aktorek nie uważa, że przekroczenie 40 roku życia zmniejsza ich szanse na rynku pracy. Jej zdaniem młode aktorki otrzymują głównie role amantek, a ich podstawowym zadaniem jest bycie ozdobą filmu. Propozycje ról dla aktorek dojrzałych są natomiast znacznie ciekawsze - mogą one grać np. kobiety po przejściach, mają bowiem niezbędne doświadczenie do budowania takich postaci. Aleksandra Woźniak twierdzi też, że wiele zależy od sposobu, w jaki budowało się swoją karierę.

- Czy nasze role zależały od urody, bo kwestia tylko tego, czy ładnie wyglądamy, czy jeszcze coś przy tym potrafimy. Jeśli aktorka nie tylko była ozdobą filmów, lecz także miała też jakiś warsztat, to nawet, jeśli się zestarzeje, może liczyć na ciekawe role, a nawet ciekawsze niż miała w młodości - twierdzi Woźniak.

Aktorka w styczniu tego roku skończyła 41 lat. Można ją oglądać w serialu "Barwy szczęścia", w którym od 2014 roku kreuje postać Dominiki Sadowskiej. Obecnie prowadzi też rozmowy z ZDF, drugim programem niemieckiej telewizji, i niewykluczone, że wkrótce zagra w produkowanym przez tę stację filmie.

Newseria Lifestyle/informacja prasowa
Dowiedz się więcej na temat: Aleksandra Woźniak
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy