Reklama

Aleksandra Woźniak: Dla kobiet po 30-tce

Aleksandra Woźniak rozwija się zawodowo nie tylko jako prezenterka telewizyjna, ale także aktorka. Doskonała znajomość języka obcego pomogła jej zdobyć kolejną rolę. Nam zdradza niezawodny sposób na sukces, który stosował też kiedyś Adam Małysz.

Jest pani jedyną prezenterką polskojęzycznej wersji Romance TV. Musiała pani przejść wieloetapowy casting?

Aleksandra Woźniak: - Nie. Dostałam propozycję współpracy od szefów stacji. Uznano, że odpowiadam wymogom kanału skierowanego przede wszystkim do kobiet po 30. roku życia. Nie bez znaczenia był fakt, że bardzo dobrze znam język niemiecki, ponieważ kanał ten stworzyli Niemcy i w dalszych planach był też mój udział jako aktorki w tamtejszej produkcji, emitowanej oczywiście później w Romance TV.

Reklama

Jak praktyka aktorska ułatwia pani wykonywanie zawodu prezenterki?

- Niewątpliwie pomocne jest moje wieloletnie doświadczenie w pracy z kamerą. Natomiast wiadomo, że nie wcielam się przy tym w żadną rolę. Nie uczę się tekstu na pamięć. Jestem po prostu sobą.

Miewa pani tremę w studiu?

- Oczywiście. Chyba tylko ludzie bardzo zapatrzeni w siebie i pozbawieni wyobraźni jej nie mają. Choć wiem, że ekipa jest zadowolona ze współpracy ze mną, za każdym razem, gdy staję po nawet krótkiej przerwie przed kamerą, w pierwszej chwili czuję lekki stres. Lata doświadczenia sprawiły jednak, że szybko sobie z nim radzę.

Jaki ma pani na to sposób?

- Skupiam się wyłącznie na tym, by jak najlepiej wykonać swoje zadanie. Bardzo podobało mi się, jak kiedyś Adam Małysz, którego bardzo cenię za jego osiągnięcia i osobowość, powiedział, że starał się nigdy nie myśleć o stawce, o jaką walczył, ani o nagrodach, tylko skupiał się na konkretnym skoku, żeby wykonać go jak najlepiej. Uważam, że to bardzo mądre podejście i postanowiłam również wcielać je w życie. Tyle że ja nie myślę oczywiście o skokach, tylko o pojedynczych ujęciach, zdaniach w tekście itp. Uczę tego podejścia także moje 9-letnie córki, żeby na klasówkach nie denerwowały się ilością pytań. Sugeruję im, by zastanawiały się nad każdym poleceniem tak, jakby było jedyne do zrobienia, a nie myślały, że jest ich więcej, że czas ucieka. I by nie zastanawiały się nad ewentualną oceną czy konsekwencjami.

Rok temu przeprowadziła się pani do Gdańska. Trudniej jest stamtąd kierować karierą?

- Zadecydowały o tym sprawy osobiste. Tu mieszka mój partner, a ponieważ przestał nam odpowiadać związek na odległość, jaki wcześniej tworzyliśmy i krążenie co weekend między Gdańskiem a Warszawą, postanowiliśmy, że najlepszym wyjściem będzie, jeśli przeprowadzę się wraz z córkami. Ja i Szymon chcieliśmy stworzyć normalną rodzinę i być ze sobą na co dzień. Dla mnie sprawy osobiste zawsze były ważniejsze od zawodowych. Nasze wspólne życie jest najistotniejsze, a reszta się jakoś toczy. Kiedy jest taka potrzeba, przyjeżdżam na zdjęcia do stolicy. Wówczas, tak jak to uzgodniliśmy jeszcze przed naszą przeprowadzką, Szymon i jego mama zajmują się moimi córkami.

Proszę opowiedzieć o pani roli w ekranizacji jednej z powieści Rosamunde Pilcher, brytyjskiej pisarki, która jest szczególnie popularna w krajach niemieckojęzycznych.

- Nie znam jeszcze szczegółów tego projektu. Dostałam jedynie wiadomość od telewizji niemieckiej, że pewna rola dla mnie powstaje. Dowiedziałam się, że mam stanąć przed kamerą gdzieś w Szkocji. Ale dopóki nie padnie klaps, będę ostrożna w wypowiadaniu się na ten temat.

Rozmawiała Aleksandra Lipiec

Najlepsze programy, najatrakcyjniejsze gwiazdy - arkana telewizji w jednym miejscu!

Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!

Super TV
Dowiedz się więcej na temat: Aleksandra Woźniak | Aleksandra
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy