"997" już nie zadzwoni w TVP

- Telewizyjna Dwójka, a właściwie jej dyrektor zrezygnował ze współpracy ze mną. Dziś mogę więc tylko potwierdzić, że "997" nie będzie się ukazywał. Sprawa nie jest jednak ostatecznie zamknięta. Próbuje negocjować z zarządem TVP. Byłem umówiony z prezesem Włodzimierzem Ławniczakiem, ale zachorował - ujawnił Michał Fajbusiewicz.

Jakie były powody wykreślenia z ramówki TVP programu "997"?

- Ponad dwa lata temu zniknąłem z anteny z powodów politycznych. Usłyszałem od ówczesnej dyrekcji, że nie pozwoli, żeby "chodził" program z czasów komuny. I tak zaczęły się moje problemy - przez ostanie dwa lata bardziej mnie na antenie nie było, niż byłem - wyjaśnił prowadzący "997".

Czyżby po 25 latach wyczerpała się już formuła programu?

- Gdy padły zarzuty, że udział w rynku jest zbyt niski, to zaproponowałem: albo wchodzimy z nowym programem albo żegnam się z telewidzami i po prawie 25 latach kończymy program. Nie było żadnej decyzji. Tak czy inaczej nie znam przyzwoitej publicznej telewizji na świecie, która takiego typu programu by nie miała. On jest społecznie użyteczny, potrzebny policji i organom ścigania - przyznał rozgoryczony Fajbusiewicz.

Co najlepiej wspomina z historii programu?

- Mieliśmy kilka sukcesów, morderców zatrzymywaliśmy nawet w czasie emisji programu. Tak było w przypadku pewnego robotnika budowlanego. Zamordował on swego pracodawcę, zabetonował go w beczce, a beczkę zakopał na podwórku Starego Miasta w Krakowie. Zdjęcie mordercy miała ogólnopolska prasa. Rozpoznał go jego nowy szef, ale bał się poinformować o tym policję. Zrobił to dopiero po obejrzeniu programu. Morderca został zatrzymany w ciągu kilku minut Siedział i oglądał "997" - zakończył Fajbusiewicz.

Chcesz obejrzeć swój ulubiony serial, film, teleturniej? Sprawdź nasz program telewizyjny - mamy na liście ponad 200 stacji!