Reklama

Przełom w związku ze strajkami w Hollywood? Dyrektor Disneya łagodzi stanowisko

Nie dalej niż miesiąc temu dyrektor generalny studia Disneya przekonywał, że żądania strajkujących hollywoodzkich scenarzystów i aktorów są nierealne. Najwyraźniej jego teraz jego niechęć do negocjacji z protestującymi osłabła. Teraz bowiem Bob Iger głośno nawołuje do tego, aby obie strony znalazły satysfakcjonujące rozwiązanie.

Nie dalej niż miesiąc temu dyrektor generalny studia Disneya przekonywał, że żądania strajkujących hollywoodzkich scenarzystów i aktorów są nierealne. Najwyraźniej jego teraz jego niechęć do negocjacji z protestującymi osłabła. Teraz bowiem Bob Iger głośno nawołuje do tego, aby obie strony znalazły satysfakcjonujące rozwiązanie.
Bob Iger /Charley Gallay /Getty Images

"Nie ma niczego ważniejszego dla naszej firmy niż współpraca z kreatywnymi ludźmi. Dotyczy to aktorów, scenarzystów, animatorów, reżyserów i producentów. Mam głęboki szacunek i uznanie dla tego, jak istotni są oni dla niezwykłej kreatywności, która napędza zarówno studio Disneya, jak i całą naszą branżę. Mam gorącą nadzieję, że uda nam się szybko znaleźć rozwiązanie problemów, które poróżniły nas w ciągu kilku ostatnich miesięcy. Jestem osobiście zaangażowany w pracę nad osiągnięciem tego rezultatu" - powiedział Bob Iger podczas spotkania z akcjonariuszami w trakcie ogłoszenia wyników firmy w ubiegłym kwartale.

Reklama

Billy Porter atakuje Boba Igera. Musiał sprzedać dom

Wypowiedź Igera zbiegły się w czasie z wymierzonym w niego komentarzem gwiazdora serialu "Pose" Billy’ego Portera, który odniósł się do tego, co powiedział Iger zaledwie przed miesiącem. "Biznes ewoluował, więc nasze umowy też muszą ewoluować. Kropka! Zamiast tego słyszymy słowa Boba Igera, który ocenia, że nasze żądania co do płacy wystarczającej na przeżycie są nierealne. Kiedy on sam zarabia 78 tysięcy dolarów dziennie. Nie znajduję żadnych innych słów komentarza jak tylko: +Pie...l się!" - mówił w jednym z wywiadów aktor. Jak przyznał, musiał sprzedać dom, aby móc się utrzymać w trakcie strajków.

Strajki w Hollywood: Co dalej?

Strajk hollywoodzkich scenarzystów zrzeszonych w związku zawodowym WGA trwa już od stu dni. W połowie lipca tego roku dołączyli do nich aktorzy ze związku zawodowego SAG-AFTRA. Strajki sparaliżowały Hollywood i sprawiły, że wstrzymano niemal wszystkie produkcje filmowe i serialowe. Strajkujący artyści w żaden sposób nie mogą nie tylko wykonywać swojej pracy, ale też jej promować w wywiadach czy poprzez udział w premierach i festiwalach filmowych. 

Kolejny krok w negocjacjach leży po stronie zrzeszającej największe studia filmowe i serwisy streamingowe organizacji AMPTP. Ta jednak nie jest skora do rozmów. Obraną przez nią taktykę najlepiej opisał pragnący zachować anonimowość producentów, który w portalu Deadline wyznał, że AMPTP poczeka aż strajkujący zaczną głodować i wyprzedawać swoje majątki, by przeżyć.

Bob Iger wcześniej ostro krytykował protestujacych. "Niepokoją mnie te siły, które chcą zniszczyć nasz przemysł, który wciąż nie podniósł się po pandemii COVID-19. To najgorszy czas na strajki. Udało nam się wypracować sprawiedliwą umowę z reżyserami, a to samo chcieliśmy zrobić ze scenarzystami i aktorami. Jednak poziom ich oczekiwań jest nierealny. Są kolejnym kłopotem, z jakim mierzy się nasza branża" - powiedział 13 lipca.

PAP/INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy