"Życzenie": Disney w pigułce [recenzja]

Kadr z animacji "Życzenie" /materiały prasowe

O tym, że filmy spod znaku Walta Disneya łączą pokolenia nie trzeba nikogo specjalnie przekonywać. A że generacji, jakie wychowały się na tych zwykle pięknych oraz mądrych animacjach jest już całkiem sporo, łatwo przekonać się wykonując proste matematyczne działania. W tym roku obchodzimy bowiem okrągłe, setne urodziny studia. Jedną z form celebracji wyjątkowego jubileuszu miała być nowa produkcja "Życzenie", stanowiąca rodzaj summy Disneyowskich osiągnięć.

"Życzenie": Celebracja setnych urodzin studia Disneya

To ma jednak swoją cenę, bo ten, który będzie szukał oryginalności w filmie Jennifer Lee, Chrisa Bucka i Fawn Veerasunthorn - dwoje pierwszych odpowiedzialnych jest za wcześniejszy gigantyczny sukces "Krainy lodu" (2013) - może nieco się rozczarować. Schemat fabularny raczej z tych najbardziej typowych, klasyczni bohaterowie, dobrze znane motywy okraszone serią efektownych sekwencji muzycznych. "Życzenie" tym samym nie odkrywa Ameryki, ale... też, mam wrażenie, nie taka była jego rola. Przypomina natomiast za co pokochaliśmy produkcje sygnowane przez studio Walta Disneya i z tego zadania wywiązuje się co najmniej nieźle.

Reklama

Nieodłącznym elementem Disneyowskich produkcji obok wizualnej maestrii były zawsze puszczone wolno wodze fantazji. Tak jest i tym razem, co zresztą poniekąd sugeruje tytuł, bo z czym innym kojarzą się nam życzenia? Moc spełniania ich, a konkretnie jednego w każdym miesiącu dla któregoś z poddanych, ma niejaki Magnifiko, władca bajkowej krainy Rosas.

Z tego jak wielka moc tkwi w ręku bohatera zdaje sobie sprawę Asha. Młoda dziewczyna, marząca o tym, by zostać jego pomocnicą i tym samym zgłębić tajniki całego procederu. Gdy już jej się to udaje, szybko przekonuje się, że na krystalicznej postaci Magnifiko pojawiają się kolejne rysy i ten, który postrzegany jest przez lokalną społeczność jako rozdający szczęście bohater, jest w istocie... wielkim cenzorem. Osobą, trzymającą swoich poddanych w szachu i skrupulatnie pilnującą, by któreś z życzeń przypadkiem nie podważyło jego silnej pozycji.

"Życzenie": Pochwała samodzielnego myślenia i walki o siebie

Magia, w postaci mówiących ludzkim głosem zwierząt (z uroczym koziołkiem na czele) czy Gwiazdki, do złudzenia przypominającej Dzwoneczka z "Piotrusia Pana", miesza się tu z uniwersalnymi refleksjami o istocie władzy, odpowiedzialności, ale również ludziach pozbawionych tego, co najważniejsze. Marzeń, celów, ambicji, a zatem wartości, bez których nasza egzystencja wydaje się być zupełnie jałowa. Ludziach skupionych w jedną szarą masę, z uwielbieniem, ale i pewną bezradnością spoglądających w stronę swojego fundatora.

"Życzenie" staje się tym samym pochwałą samodzielnego myślenia i walki o siebie, wbrew wszelkim przeciwnościom losu. Istotne treści, przemycane pod na poły rozrywkową formą, to od zawsze duża siła Disneyowskich produkcji. Zwłaszcza tych klasycznych, realizowanych jeszcze przed technologicznymi rewolucjami.

Do nich w pierwszej kolejności, moim zdaniem, nawiązywali twórcy "Życzenia", kłaniając się historii i pięknej, wieloletniej tradycji studia. To dodaje animacji jeszcze jeden ważny wymiar - nostalgiczny. Bo fani Disneya, choć pewnie głównie ci z nieco starszego pokolenia, oglądając ten film, doznają niejednego wzruszenia. A przecież o to w tym wszystkim chodzi. O emocje.

7/10

"Życzenie", reż. USA 2023, dystrybutor: Disney, premiera kinowa: 24 listopada 2023 roku.

 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Życzenie (2023)
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama