Znam tylko sto pięćdziesiąt słów
"Debiutanci" ("Beginners"), reż. Mike Mills, USA 2010, dystrybutor Gutek Film, premiera kinowa 15 lipca 2011 roku.
"Nauczysz się kiedyś mówić pełnymi zdaniami?" - zapytał Olivera jego przyjaciel w drodze na imprezę. Mike Mills z wypowiadaniem się nigdy nie miał problemów, choć jego wycofany i nieśmiały Justin Cobb z "Rodzinki" zwykł ssać kciuk w kryzysowych chwilach, związanych z publicznymi występami. Oliver i Anna z "Debiutantów" już z tego wyrośli. Reżyser dojrzał zaś do opowiedzenia historii, w której niezgrabność w portretowaniu młodzieńczej ewolucji zastąpiło mistrzowskie, subtelne podpatrywanie ludzi, którzy boją się mówić o potrzebie zmiany.
Oliver, utalentowany grafik (Ewan McGregor), pojawia się na imprezie przebrany za Zygmunta Freuda. Sprytny sposób, żeby dziewczyny same kładły się na leżankę? Bynajmniej. Oliverowi nie przychodzą do głowy pomysły na tani podryw. Odkąd jego ojciec leży w szpitalu umierając na raka, w większości swoich rysunków Oliver bada raczej relacje między narodzinami a śmiercią, początkiem związku a jego bezsensownym trwaniem.
Jego ojciec z trwania zrezygnował - po śmierci żony ujawnił swoją homoseksualną orientację i zawiązał szczęśliwą relację z młodszym od siebie mężczyzną. Nie jego historia odgrywa tu jednak najważniejszą rolę, mimo że jest oparta na fragmentach biografii reżysera. Akcenty zostały przesunięte. Raz w subtelny sposób wskazują na dramat syna, za chwilę podkreślają komediowy potencjał fabuły. Pozwalają widzowi powoli zagłębiać się w historię, sprawiają, że czuje się jakby zdejmował skórkę z pomarańczy, czuł zapach, sukcesywnie odłamywał cząstki, słodycz miąższu przełamywał goryczą niedojrzałego owocu.
W przyprószonym siwizną ojcu (Christopher Plummer) jest mniej goryczy niż w trzydziestoletnim synu, więcej radości płynącej ze świadomości dobrze rozegranego życia. Oliver snuje się po kątach własnego mieszkania, bojąc się o każdy kolejny krok. W jego imprezowym przebraniu nie ma nic absurdalnego, gdybym była złośliwa, powiedziałabym, że psychoanaliza to coś, czego potrzebuje on sam.
Oliver zgubił się między modelami rodziny, układa swój życiorys na podstawie obrazków, które podsuwa mu kultura popularna. Konfrontuje przynależną im narrację z własną historią. Znajduje wspólne punkty? Trudno powiedzieć. Podobno, kiedy w rodzinie zabraknie figury ojca, dzieci czują się zagubione. Co się jednak dzieje, kiedy ulega ona całkowitemu przeformułowaniu? Olivera cechuje nieumiejętność wchodzenia w związki, męskie rozmowy przeprowadza z terierem ojca, który rozumie sto pięćdziesiąt słów (co nie przeszkadza mu kraść McGregorowi niemal każdej sceny!) i razem z nim spotyka dziewczynę - przebraną za Chaplina, milczącą, ale znakomicie posługującą się wymownymi spojrzeniami. Delikatne gesty prowadzą ich do siebie, wiele ułatwia seks, który pozornie do niczego nie zobowiązuje.
Anna (Melanie Laurent) jest aktorką, lubi tymczasowość hotelowych pokoi i zwykle nie rozpakowuje swoich walizek. Jej obecność sprawia, że odnajdujemy w filmie Mike'a Millsa niewymuszoną narracyjną lekkość, choć widzimy jednocześnie, że potrzeba bycia z drugim człowiekiem płynnie przechodzi w nim w nieumiejętność funkcjonowania razem.
Melanie Laurent i Ewan McGregor to mistrzowie w uwodzeniu widza, wciąganiu go w swoją grę, jednoczesnego mamienia spokojem i obietnicą szaleństwa. Dziecięce zabawy, czerwone sukienki, wrotki i melancholia w oczach zostają ustawione na piedestale. Kojarzą się z dzieciństwem, flirtują z niewinnością, dają szansę na nowy początek nawet jeśli takowy nigdy nie nadejdzie.
Reżyser skorzystał ze swojej drugiej szansy. Wraz z najnowszym filmem debiutuje jako dojrzały twórca, który przeszedł autentyczną zmianę. Nie idzie już na ustępstwa, nie wierzy w szybkie ewolucje, nie udaje, że są one możliwe. Obserwuje proces.
9/10
Ciekawi Cię, co jeszcze w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!
Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!