Rywalizacja o miano twórcy elektryfikacji mogła stać się elektryzującym dramatem kostiumowym. Mogła. Film Alfonsa Gomez-Rejona jest zapewne widowiskowy, z dobrą obsadą, ale zapętla się w nadmiarze kabli i wątków.
Reżyser "Wojny o prąd", Alfonso Gomez-Rejon znany jest przede wszystkim z popularnych seriali jak "American Horror Story", "Pamiętniki Carrie" czy "Glee". Jego film jest równie precyzyjny wizualnie, brakuje mu jednak filmowej dyscypliny. W filmowej przestrzeni brak często miejsca na rozbudowane wątki poboczne, które osłabiają wydźwięk całości.
Historia rywalizacji Thomasa Edisona z Georgem Westinghousem o miano króla elektryfikacji, która zrewolucjonizowała świat jest pełna przepychu, efektowna, ale... pusta. Brakuje iskry, która tchnęłaby w całość życie.
Trochę szkoda zmarnowanej szansy, bo materiał jest świetny. Obsada również, by wspomnieć Benedicta Cumberbatcha (jak zawsze w formie) czy Michaela Shannona. Podejrzewam zresztą, że pierwotnie szykowano "Wojnę o prąd" do wyścigu o Oscary.
Mogą mylić opisy dystrybutora, że film Gomeza ukazuje kulisy walki Tesli z Edisonem. Tesla owszem się przewija, ale w centrum pozostają dwie silne osobowości: genialnego wynalazcy, którego wyobraźnia, fantazja i odwaga sprawiła, że piszę w tym momencie tę recenzję. Recenzję ruchomych obrazów. Oraz biznesmena, filantropa, który w wynalazkach widział szansę na lepszy świat dla wszystkich.
Czego najbardziej brakowało mi w "Wojnie o prąd" to tła, społecznego, historycznego i psychologicznego kontekstu, który pozwoliłby zrozumieć motywacje bohaterów (urywek z amerykańskiej wojny domowej raczej mało tutaj wnosi). Alfonso Gomez-Rejon wychodzi z błędnego założenia, że za owo tło wystarczy ładna scenografii i kostiumy. Te jedynie okrywają wydmuszkę.
4/10
"Wojna o prąd" (The Current War), reż. Alfonso Gomez-Rejon, USA 2019, dystrybutor: Forum Film, premiera kinowa: 11 października 2019 roku.