Reklama

"Wielki rok": Ptasiarze na łowach

"Wielki rok" to amerykańska komedia opowiadająca historię trzech rywalizujących ze sobą ornitologów. Biorą oni udział w corocznym konkursie obserwacji najrzadszych ptaków w Ameryce Północnej.

Rekord to aż 732 gatunki ptaków w ciągu całego roku. Ten niebywały wynik należy do Kenny'ego Bosticka (Owen Wilson), który po raz kolejny będzie starał się pobić swoje najlepsze osiągnięcie. W tzw. Big Year liczy się przede wszystkim uczciwość i honor. Nikt od nikogo nie wymaga dokumentacji fotograficznej, świadków, czy też nagrań wideo. Każdy ptasiarz-amator, czy nieprofesjonalny ornitolog powinien jedynie zobaczyć danego ptaszka i zanotować to w swoim kajecie. Pod koniec roku zestawienie wszystkich gatunków musi być przesłane do najważniejszego czasopisma ornitologicznego na świecie i wtedy zostaje wyłoniony zwycięzca.

Reklama

Do walki o laury "Big Year" staje trzech zawodowych komików: wspomniany wyżej Owen Wilson jako Bostick, Steve Martin, który wciela się w postać Stu Preisslera oraz Jack Black (Brad Harris). Ubiegłoroczny triumfator oprócz swojej "ptasiarskiej" pasji ma jeszcze żonę (Rasamund Pike), która usilnie próbuje zatrzymać Bosticka w domu choć na chwilę i zajść z nim w ciążę. Stu Preissler to spełniony zawodowo i prywatnie milioner. Zawsze pragnął rzucić wszystko dla swoich ornitologicznych pasji. Wreszcie może sobie na to pozwolić. I na koniec Brad Harris - pracujący na pełen etat w nudnym biurze nieudacznik, który zdążył wziąć ślub, rozwieść się i wrócić do domu rodziców. Wszystko przez umiłowanie do latających stworzeń.

Komedia Davida Frankela, reżysera "Diabeł ubiera się u Prady" i "Marley i ja", to doskonały, satyryczny portret "szaleńców", którzy są w stanie poświęcić wszystko, żeby choć przez sekundę zobaczyć upragnionego ptaka. Kolekcjonerzy "ptasiarskich" osobliwości w "Wielkim roku" przemierzają tysiące kilometrów, zwalniają się z pracy, wynajmują stare samoloty i łodzie. Wszystko po to, żeby oglądać latające stworzenia, a w wolnych chwilach naśladować ich odgłosy.

Obserwacja zmagań trzech najbardziej wytrwałych zawodników w całorocznym konkursie ma być również punktem wyjścia do moralnego przesłania, które w filmie Frankela wydaje się być wręcz nachalne. Spełniony, dobroduszny Stu wie, że żona, dzieci i wnuki to skarb, który zawsze powinien być na pierwszym miejscu. Inaczej myśli Bostick, który oprócz zgrabnych uników, dzięki którym wyprowadza w pole swoich konkurentów, nie jest w stanie wybrać "mądrze", kiedy stawką w grze jest szczęście jego pięknej małżonki. Na dokładkę Brad, bohater dojrzewający. Dzięki pomocy starszego Stu spełni się nie tylko "zawodowo - czy raczej ornitologicznie", ale również w życiu prywatnym.

"Wielki rok" - prześmieszna komedia o instynkcie migracyjnym, szalonych zainteresowaniach i honorowych pojedynkach - to jedna z lepszych propozycji filmowych ostatnich miesięcy. I choć momentami można mieć wrażenie, że film Frankela zbyt mocno ociera się o traktat pod tytułem "co najbardziej liczy się w życiu statystycznego obywatela", naprawdę warto dać się porwać podróży Bosticka, Stu i Brada. W końcu od samego początku wiadomo, że ubiegłoroczny Big Year zostanie pobity. Pytanie tylko, kto zostanie zwycięzcą?

8/10


---------------------------------------------------------------------------------------

"Wielki rok", reż. David Frankel, USA 2012, dystrybutor: Imperial-Cinepix, premiera kinowa: 22 czerwca 2012

---------------------------------------------------------------------------------------

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy