Reklama

"W ciemność. Star Trek": Szybciej niż światło

J. J. Abrams, współtwórca "Lost" i reżyser "Super 8", następca Stevena Spielberga i George'a Lucasa, kontynuuje swoją misję opowiedzenia na nowo kanonu popkultury. "W ciemność. Star Trek" to drugi wyreżyserowany przez niego film, który wskrzesza na dużym ekranie kultowy serial autorstwa Gene'a Roddenberry'ego.

John Harrison (Benedict Cumberbatch), tajemniczy terrorysta obdarzony mięśniami ze stali, intelektem ostrym jak brzytwa i fikuśną emo-grzywką, wypowiada wojnę Gwiezdnej Flocie. Najpierw wysadza archiwum, a potem atakuje główną siedzibę, uśmiercając część dowództwa. Kirk (Chris Pine) i Spock (Zachary Quinto) wyruszają statkiem Enterprise na polowanie - wbrew prawu i zasadom moralnym, w imię zemsty.

W tle pobrzmiewają echa ataków na WTC i wojny z terroryzmem, ale trudno znaleźć tu coś poza wzajemnie znoszącymi się przestrogą przed polityczną manipulacją i usprawiedliwieniem chęci odwetu. Główną osią tematyczną pozostaje konflikt i przyjaźń między zawadiaką Kirkiem i nerdem Spockiem, między sercem a rozumem. Cała reszta to szalony rajd przez ziemię, powietrze i kosmos.

Reklama

Już pierwsza scena pozwala poczuć, jak lekka i energetyczna jest reżyseria Abramsa. Mamy i pogoń przez dżunglę, i spacer po krawędzi wulkanu, i dylemat moralno-prawny, i wieńczący wszystko obraz statku Enterprise podnoszącego się z dna oceanu. Wszystko jest równocześnie szybkie i klarowne, zabawne, trzymające w napięciu i mające odpowiedni emocjonalny ciężar. Reszta wygląda podobnie: kłótnie gładko przechodzą w bijatyki, strzelaniny mają komediową puentę, kolejne fabularne wolty następują zawsze pośród kakofonii wybuchów i wykrzykiwanych przez komunikatory poleceń.

Nawet sceny dialogowe dostają dodatkowego reżyserskiego kopa: albo są nakręcone w maksymalnych zbliżeniach i gęsto zmontowane, albo rozgrywają się na tle jakiejś batalii, albo odwracają od nich uwagę pojawiające się raz po raz na pierwszym planie trójwymiarowe detale. W trwającym trochę ponad dwie godziny filmie nie ma czasu na postój. Relacje między bohaterami wykuwają się przede wszystkim w ogniu walki.

Szkoda tylko, że ta niesamowita, atomowa energia nie zostaje w pełni skanalizowana przez scenarzystów. Historia krąży wokół planu wymyślonego przez geniusza zła - planu tak skomplikowanego, że wraz z realizacją kolejnych jego punktów opowieść zaczyna coraz bardziej się plątać, aż zaciska się wreszcie w supeł. Są momenty, kiedy skupiona na licznych zwrotach akcji fabuła zdaje się zmierzać donikąd.

Im bliżej końca, tym bardziej można odnieść wrażenie, że ta cała pogoń za kosmicznym terrorystą, chociaż kolorowa, ekscytująca i zabawna, to tak naprawdę lot przez pustkę.

7/10


---------------------------------------------------------------------------------------

"W ciemność. Star Trek" ("W ciemność. Star Trek"), reż. J.J. Abrams, USA 2013, dystrybutor: UIP, premiera kinowa: 31 maja 2013 roku.

---------------------------------------------------------------------------------------

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: stary
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy