Ukryta filmowa perełka HBO Max. Szczerze i z empatią o dorastaniu [recenzja]

"Żółwie aż do końca" /Warner Bros. Discovery /materiały prasowe

Z przyjemnością odkrywam "ciche hity" platform streamingowych. Film "Żółwie aż do końca" to zdecydowanie jeden z nich. Ukryta perełka HBO Max, opowiadająca o dorastaniu w cieniu traum. Chociaż nie da się wyzbyć wrażenia, że potencjał historii pozwoliłby na wyprodukowanie miniserialu, "Żółwie aż do końca" to przyjemna propozycja filmowa, która roztopi niejedno serce.

  • 17-letnia Aza Holmes (Isabela Merced) stara się stawić czoła lękom. Nie jest jednak łatwe zadanie. Próbuje być jednak dobrą córką, dobrą przyjaciółką i dobrą uczennicą, jednocześnie nawigując w niekończącym się natłoku natrętnych, obsesyjnych myśli. Kiedy ponownie nawiązuje kontakt z Davisem, jej miłością z dzieciństwa, staje przed fundamentalnymi pytaniami dotyczącymi jej potencjału w zakresie miłości, szczęścia, przyjaźni i nadziei.
  • Film "Żółwie aż do końca" od 2 maja można oglądać na HBO Max. To ekranizacja powieści o tym samym tytule autorstwa poczytnego pisarza - Johna Greena ("Gwiazd naszych wina", "Szukając Alaski").

Na początku maja na platformie HBO Max "po cichu" zadebiutowała kolejna ekranizacja powieści autorstwa Johna Greena. Przed laty filmowa adaptacja książki "Gwiazd naszych wina" z Shailene Woodley oraz Anselem Elgortem w rolach głównych poruszyła serca miliony widzów na całym świecie. Kolejne produkcje na podstawie powieści znanego pisarza (film "Papierowe miasta", miniserial "Szukając Alaski") nie zdobyły tak dużej sympatii publiczności. Jak będzie w przypadku kolejnej ekranizacji? 

Film "Żółwie aż do końca" na podstawie książki o tym samym tytule, podobnie jak w przypadku "Gwiazd naszych wina", opowiada o chorobie, jednak tym razem autor skupił się na zaburzeniach psychicznych. Jest to produkcja zdecydowanie mniej spektakularna niż hit z 2014 roku, lecz ponownie chwyta widza za serce i zostaje z nim na długo po seansie.

"Żółwie aż do końca": Szczerze i z empatią o problemach psychicznych wśród nastolatków

Główna bohaterka filmu "Żółwie aż do końca", Aza (Isabela Merced), cierpi na zaburzenia obsesyjno-kompulsywne. Jej życie przepełnione jest lękiem. Niepokoi się, gdy w jej pobliżu znajduje się zbyt dużo bakterii. Nie do końca radzi sobie w kontaktach z rówieśnikami. Jej głowa wypełniona jest natrętnymi, obsesyjnymi myślami, które dręczą ją w każdej sytuacji, która ma miejsce w jej codziennym życiu. Może liczyć na wsparcie ze strony swojej najlepszej przyjaciółki, Daisy (Cree Cicchino), lecz ich przyjaźń zostaje w pewnym momencie wystawiona na próbę.

Zaburzenia Azy to pokłosie tragicznego wydarzenia. Bohaterka dorasta w cieniu traumy, związanej ze śmiercią ojca. Zamiast żyć, egzystuje. A obsesyjne myśli nie odpuszczają jej nawet na minutę. Uczęszcza do psycholożki, która namawia ją do regularnego przyjmowania leków. Aza się buntuje, ponieważ uważa, że farmakoterapia sprawi, że nie będzie "prawdziwą sobą". Cierpi na tym jej zdrowie psychiczne, co prowadzi do tragicznych zdarzeń.

Reżyserką "Żółwie aż do końca" jest zaledwie 31-letnia Hannah Marks. Opowiadając o niezwykle istotnym temacie naszych czasów, jakim jest zdrowie psychiczne wśród młodzieży, należy wykazać się szczerością i empatią. Granica między polubieniem bohaterów, a ich znienawidzeniem jest w tym wypadku bardzo cienka. Łatwo można było wpaść w szkodliwy schemat przedstawienia głównej bohaterki jako bezbronnej ofiary, niemającej nic więcej do zaoferowania poza chorobą, z którą się zmaga. Na szczęście, film "Żółwie aż do końca" uczciwie pokazuje zmagania z zaburzeniami obsesyjno-kompulsywnymi, ponieważ nie jest to ani wątek przesadnie eksponowany, ani główna cecha osobowości nastoletniej Azy.

"Żółwie aż do końca": Film, który zostaje z nami na długo po seansie

"Żółwie aż do końca" to opowieść o dorastaniu w cieniu traumy. O nieidealnej przyjaźni. O pierwszych zauroczeniach. O wyborze ścieżki kariery. Znalazł się tutaj także motyw kryminalny, który w moim odczuciu można było pominąć. Pełni on funkcję pretekstu do spotkania Azy i Davisa (Felix Mallard), a następnie do rozwinięcia ich relacji, lecz uważam, że zastosowano tutaj przysłowiową drogę na skróty i pójście na łatwiznę.

Film w reżyserii Marks to uczucie ulgi. Ulgi, że współcześni twórcy potrafią opowiadać o problemach nastolatków, nie odbierając im prawda do autonomii. "Żółwie aż do końca" to film, przez który się płynie. Oglądamy codzienne życie głównej bohaterki i z chęcią się w nie angażujemy. Próbujemy ją zrozumieć, czasem jej współczujemy, innym razem oceniamy. Dzięki wielowątkowości nie da się wyzbyć wrażenia, że historia miała potencjał na wyprodukowanie miniserialu.

Po obejrzeniu takich tytułów jak "Piep*zyć Mickiewicza" czy "Club Zero", które według mnie były... no cóż, łagodnie mówiąc, niezbyt udane, film "Żółwie aż do końca" napawa nadzieją na produkcje "coming of age", które sprawnie opowiadają o bieżących problemach młodzieży i uczciwie obrazują ich życie codzienne. A przy okazji skłaniają do refleksji, zostając z nami na długo po seansie.

7,5/10

"Żółwie aż do końca", reż. Hannah Marks. Data premiery na HBO Max: 2 maja 2024 r.

Czytaj więcej: "Na samą myśl o tobie": List miłosny do... Harry'ego Stylesa? [recenzja]

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama